Co na paletach? Plenery, plenery...

Wiadomości z UTW w Stargardzie Szczecińskim. A Oni jednak jeszcze istnieją!

Napisała do mnie Stasia Gugałka, tak.

"Dłuuugo to trwało, ale nareszcie udało mi się usiąść i spokojnie napisać parę słów. Właściwie nie liczyliśmy na plener, ale dzięki staraniom Tadzia Krawczyka udało się i pojechaliśmy, zabierając ze sobą osobę, którą dawno chciałam zabrać - Jasię Wołoszańską. Przed wyjazdem miała tyle wątpliwości, że myślałam - znowu się wykręci. Ale los lubi płatać figle - miałam jechać z synem, ale tuż przed wyjazdem okazało się to niemożliwe i tylko Jasia mogła mnie zawieść. Po przyjeździe obowiązkowe obejście okolic i do roboty. Efekt naszego pobytu zobacz na zdjęciach, oczywiście najwięcej namalowała nasza nieoceniona Krysia. Obserwowałam, jak maluje. Wychodzi to błyskawicznie i z kresek, plam jest gotowy obraz. Naprawdę podziwiam, bo mi też zdarza się malować szybko, ale Krysi nie przegonię. Przy okazji naszych wieczornych posiedzeń okazało się, że Jasia jest niezwykle żywiołową osóbką, zarażającą swoim śmiechem wszystkich. Była szczerze szczęśliwa, co naturalnie można zauważyć na Jej obrazach. Obiecywała, że w przyszłym roku jedzie obowiązkowo. Oby tylko dotrzymała słowa. Wieczorami towarzystwa dotrzymywał nam sympatyczny, choć bardzo roztrzepany student, który przyjechał na praktykę - było więc humoru i śmiechu co niemiara. Marysieńka nasza niestety opuściła nas w środę, szczerze żałowała, ale wyjeżdżała nad morze. Ponieważ Wiola nie przyjechała z różnych powodów osobistych, wyjechaliśmy już w piątek. Myślę, że nasz nieoceniony Tadeusz załatwi kolejny wyjazd, bo chyba jesteśmy uzależnieni. Jeszcze jedno - wystawę w Gorzowie będziemy mieć na wiosnę, mamy więc czas, żeby jeszcze coś namalować. Ściskamy Ciebie  wszyscy i pozdrawiamy [...] - Stasia"

Poniżej dołączam nadesłany obraz Stasi, a na resztę obiecanych prac poczekam...

Zamieszczę je w następnym wpisie. Dziękuję za wieści. Pozdrawiam wszystkich malarzy emerytów.