Rozważania na temat malarstwa - Chłopcy z ferajny*

"Nauczyłeś się dwóch najważniejszych rzeczy w życiu: nigdy nie sypać kumpli i zawsze trzymać gębę na kłódkę" (You took your first pinch like a man and you learn two great things in your life.
 Look at me, never rat on your friends and always keep your mouth shut).
Jimmy Conway (z filmu "Chłopcy z ferajny)

*Ferajna - paczka, grupa przyjaciół, banda (sł. jęz. pol)
Codzienne życie średniowiecznych mnichów było oparte na trzech podstawowych ślubach: ślubie ubóstwa, ślubie czystości i ślubie posłuszeństwa. Średniowieczni mnisi zatem świadomie wybierali sobie sposób życia polegający na zarzuceniu światowego życia i wyrzeknięciu się świeckich przedmiotów, ślubowali spędzić resztę swojego życia w pracy pod rygorem ścisłej dyscypliny życia w średniowiecznym klasztorze.
Max Barascudts - "Na zdrowie"
Codzienne życie średniowiecznych mnichów zostało więc poświęcone czczeniu stwórcy, czytaniu i pracy fizycznej. W związku z ich uczestnictwem w życiu kościelnym, mnisi spędzali również kilka godzin dziennie na czytanie z Biblii, modlitwach i osobistych medytacjach. W ciągu dnia ciężko pracowali w klasztorze.
Życie średniowiecznych mnichów były wypełnione następującymi pracami:
- Myciem i gotowaniem na rzecz klasztoru,
- Przynoszeniem niezbędnych zapasów warzyw i zboża,
- Zbiorem, siewem, orką, uprawą, sianokosami i młóceniem,
- Produkcją wina, piwa i miodu
- Świadczeniem opieki medycznej dla społeczności
- Zapewnieniem edukacji dla chłopców i nowicjuszy
- Kopiowaniem rękopisów autorów klasycznych
- Udzielaniem gościny dla pielgrzymów
Jedzenie u mnichów był bardzo zwyczajne. Podstawą był chleb i mięso. Spali na materacach wypełnionych słomą. Tak podobno było kiedyś. A przynajmniej tak głosiła wersja oficjalna. A jak jest dzisiaj. Pewnie pozory mylą, bo wystarczy przyglądnąć się życiu pewnego zakonnika z Torunia. Ale sądzę jednak, że zdecydowana większość z obecnie żyjących zakonników, to porządni ludzie i ich wybór drogi życiowej jest całkowicie prywatną sprawą tych panów. Dlatego nie odważę się tej materii teraz oceniać.
Zatrzymam się na bezpieczniejszych dla komentatora, czasach średniowiecznych...
Pokażę kilku chłopców z ferajny, tak jak ich widzieli, współcześni im artyści. Niestety nie ma wśród nich, to znaczy malarzy, żadnego polskiego twórcy. A szkoda. Niestety, nie udało mi się odnaleźć żadnego obrazu polskiego autorstwa. Może to wynika z tego, że u nas wszystko musiało być "po linii". Bo był to temat tabu, nie dla świeckich i nie wolno było o tym mówić, pisać a już zwłaszcza malować. Kler, od zawsze był i dalej jest przecież w Polsce nietykalny. Jak łatwo zauważyć, nie ma również wśród tych autorów płócien, żadnego słynnego nazwiska. Obrazy te wykonywali malarze raczej drugorzędni, chociaż wydaje mi się, że stworzyli oni obrazy całkiem pierwszorzędne, jak mawiał mistrz Gombrowicz, przynajmniej pod względem dowcipu i humoru sytuacyjnego. Ci wielcy artyści, tak rozmiłowani w malarstwie sakralnym, woleli malować madonny, dzieciątka, wizerunki Chrystusa w sytuacjach i pozach wydumanych i wzniosłych. Czyli bardzo bezpiecznie. Tacy słynni twórcy jak Tycjan, Tintoretto, Leonardo czy Michał Anioł, nie mogliby przecież żyć na tak wysokim poziomie, obracać się wśród najwyższych sfer,  malując tylko pejzażyki czy portrety dla bogaczy, nawet dysponując tak wielkim talentem. W tamtych czasach to Kościół miał najwięcej kasy i to on dawał najbardziej intratne zlecenia artystom. A Ci, byli jedynie swoistymi agentami reklamy tej wszechpotężnej instytucji. Wśród zgromadzonych przeze mnie obrazów zdecydowanie dominuje twórczość niemieckiego malarza i profesora sztuki Eduarda Grutznera (1846-1925). Dołączyłem do niego kilka płócien autorstwa Eduarda Karla Franza von Gebhardt (1838-1925), podaję tak dokładnie jego nazwisko, ponieważ podobne nosił pewien zbrodniarz hitlerowski Karl Gebhardt, osobisty lekarz Himmlera, wyjątkowy sadysta z SS, powieszony w 1948 roku z wyroku Trybunału Międzynarodowego. Dla odmiany dodam także po obrazie Włochów Gaetano BelleiGiuseppe Marastoniego i jeszcze jednego Niemca Maxa Barascudtsa. Ciekawostką jest pewien fakt, że Eduard Grutzner, był podobno jednym z ulubionych malarzy ... Hitlera. Ciekawe dlaczego? Przynajmniej taką informację można znaleźć w pamiętnikach Alberta Speera, który cytuje wypowiedź wodza, podczas studiowania przez niego jednej z prac artysty, że jest on "bardzo niedoceniany ... Uwierz mi, to Grützner będzie kiedyś wart tyle, ile Rembrandt". No cóż, na szczęście i na sztuce  Hitler też się nie znał. Dlatego potraktujmy te obrazy trochę jako dowcip, wyrządzony dzielnym zakonnikom, zwłaszcza, że niekoniecznie ich mam na swoim celowniku... po cyrku opisanym w poprzednim wpisie na blogu. Zresztą, sam, bardzo lubię winko lub miodzik, ... do dobrej zakąski.
A oto prace profesora Eduarda Grutznera i jego wytrawni smakosze trunków:












Teraz Eduard Karl Franz von Gebhardt z lekkim sarkazmem i złośliwością:


Z kolei Włosi  Giuseppe Marastoni i Gaetano Bellei poszli już na całość. Zawód mnicha to chyba jednak ...męska rzecz... Ten pierwszy obraz widziałem także z podpisem J.Heier i nie jest wykluczone, że tak właśnie ma być!
Na zakończenie pokażę jeszcze jeden obraz, nieznanego mi autora:
Przykry finał zbyt dokładnej degustacji wina. No, ale nikt nie twierdził, że zawód kipera będzie bezpieczny i łatwy. Tak, tak, chłopcy z ferajny też lubili wino, ..., piwo, karty i śpiew. A o trzech kropkach będzie trochę później. Ciekawe jak naprawdę ciężkie było życie takiego mnicha? Raczej nie wyglądają, żeby żyli za jakąś klauzurą. Nie ma także wśród nich ślubów milczenia. Dziwnym trafem, chyba wszyscy cierpią na lekką nadwagę. Hmm... Nawet nie będę sobie próbował wyobrazić, jak wyglądało wtedy życie w klasztorze żeńskim, nawet z klauzurą. Najczęściej klasztory kojarzą się nam z modlitwą, ze skupieniem, wyciszeniem czy kontemplacją. Jest to miejsce charakteryzujące się ciszą, spokojem, odizolowaniem. Na zaprezentowanych płótnach, raczej takich miejsc nie przypominają. A miejsca te istnieją od ponad tysiąca lat. W średniowieczu klasztory były ostoją nie tylko wiary, ale także wiedzy. Mnisi i mniszki modlili się, pracowali i… no właśnie. Ciekawe, jak kiedyś naprawdę wyglądało życie w klasztorze i co działo się za klasztornymi murami? Nie ma zbyt wiele informacji o tych sprawach. Skrywa je specyficzna zmowa milczenia, jak to u ferajny. No, ale znalazłem kilka wiarygodnych źródeł na ten temat i być może o tym kiedyś jeszcze napiszę.

Komentarze

  1. Panie Bogusławie ostatni obraz ma napis nieznany autor na bazarze kupiłem wyglądający na bardzo stary taki obraz ale z lewej strony przy sandale jest W Albert a z prawej sandała n.Gru''tzner nie znalazłem takiego malarza edifisz@onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Znalazłem gdzieś, że ten ostatni obraz to "Katastrofa" Grutznera. Natomiast podwójna sygnatura może wskazywać np. na autora, który inspirował się oryginalnym obrazem Grutznera. Stąd dwie sygnatury. To się dość często spotyka. Ale dla pewności proszę spytać się jakiegoś eksperta, np. w jakimś muzeum lub galerii sztuki. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty