Filozofia domowa - Epitafium dla miłości


"Siedziała jak osoba czekająca na kogoś, kto może lada chwila nadejść. Siedziała smutna jak ktoś, kto czeka na tę chwilę od dawna, od samego urodzenia albo i wcześniej; być może nawet wcześniej niż od dnia narodzin oczekiwanej osoby".
Gabriel García Márquez — Opowiadania (Nataniel składa wizytę)
Jak bardzo trzeba kogoś kochać, żeby tak trwać i czekać, aż do pierwszego brzasku. 

Kiedyś, bo w 1907 roku, pewien brytyjski malarz portrecista, Edmund Hodgson Smart namalował uroczy obraz pod tytułem "Dawn", co w dowolnym tłumaczeniu powinno oznaczać świt, jutrzenkę, brzask, czy coś podobnego. Obraz przedstawia ładną, młodą kobietę, siedzącą w napięciu w fotelu, w wieczorowej sukni, tuż przy oknie. Najprawdopodobniej na kogoś czeka. Może miała wieczorem udać się z tym kimś na bal, albo do lokalu na kolację. A może miała być po raz pierwszy przedstawiona w nowym towarzystwie? Piękna i elegancka toaleta tej młodej damy, niezwykle brutalnie kontrastuje z widokiem zza okna. Trzech gapiów, siedzi sobie na ławeczce w parku, być może ze wzrokiem skierowanym na jej okno...
Krępująca scena. Co to za typ tak srodze doświadczył tę piękność?
Czy to jest już epitafium dla miłości?
Edmund Hodgson Smart (1873-1942) - "Dawn"; 1907r.

Bo jak napisał kiedyś wielki Antoni Czechow:
"Miłość to albo pozostałość po czymś, co kiedyś było wielkie, albo cząstka tego, co kiedyś rozwinie się w coś wielkiego, ale w obecnej swej postaci nie daje nam zadowolenia, daje znacznie mniej, niż się oczekuje".
I coś w tym chyba jednak jest. 
Ale, czy ktoś już coś takiego okropnego przeżył? 
Bo ja, ........................, kiedyś, tak...

Komentarze

Popularne posty