Rozważania na temat malarstwa - Słup ogłoszeniowy i ... podglądactwo

Z okazji wczorajszego święta kobiet, dołączając się do gorących życzeń dla szanownych koleżanek malarek, pozwolę sobie przywołać w tym miejscu, mały żart malarski, autorstwa mało znanego, płockiego artysty malarza, Aleksego Kiriuszyna. Chcąc przybliżyć choć trochę sylwetkę malarza podam, że Aleksy Kiriuszyn urodził się w 1886 r. w Płocku w rosyjskiej rodzinie prawosławnej. Ukończył Gimnazjum Państwowe w Płocku i w 1905 r. zdał egzamin na nauczyciela powiatowego. Następnie uczęszczał do szkoły malarskiej przy Towarzystwie Zachęty Sztuk Pięknych w Warszawie, gdzie ukończył trzy kursy. Chociaż można by przypisać mu rosyjskie pochodzenie, bo przecież wtedy Płock należał do carskiej prowincji "priwislianskiego kraja", malarz praktycznie nigdy nie opuścił na stałe swojego rodzinnego miasta. I był obywatelem naszego kraju. W okresie okupacji niemieckiej podjął pracę w Wydziale Techniczno-Budowlanym Zarządu Miejskiego w Płocku, a w 1943 r. oddelegowany został do Biura Elektrowni Miejskiej celem sporządzania pomiarów i planów elektrowni w Radziwiu. Po wojnie, w 1947 r. przeniesiony został do Zakładu Sieci Elektrycznych na stanowisko starszego kreślarza, z czasem został kierownikiem kreślarni. W 1958 r. przeszedł na emeryturę. Od tego czasu w zaciszu skromnego mieszkania na ulicy Kwiatka w Płocku oddawał się już tylko swojej pasji - malowaniu. Aleksy Kiriuszyn zmarł w 1972 r. Pochowany został w grobie rodzinnym na cmentarzu prawosławnym w Płocku. Artysta nigdy nie był związany z żadnym stowarzyszeniem czy związkiem plastyków, pozostawał przez lata na uboczu płockiego środowiska artystycznego. Na pokaźny zbiór twórczości Kiriuszyna, składają się: rysunki, rysunki piórkiem, szkice akwarelowe, akwarele, obrazy olejne, a także projekty kart pocztowych, projekty pomnika - mauzoleum, projekty wizytówek, kart do gry, szkicownik. Do najważniejszych należą prace malowane w konwencji realistycznej, głównie w technice akwareli na tanich papierach i kartonach. I taki klejnocik chciałbym drogim paniom podarować. Jest nim zabawny i ciekawy obraz zatytułowany "Słup ogłoszeniowy".
Przedstawia swoistą scenkę rodzajową, na której pewna elegancka dama, tak się zapatrzyła na ogłoszenie, że nieostrożnie stanęła nad kałużą wody. Biedna nie zauważyła nawet, że "wykorzystali" tę sytuację natychmiast zwyczajni podglądacze. Podstarzały, niechlujny jegomość z laseczką i w przykrótkich spodniach oraz dwaj młodzi chłopcy, zwyczajni, płoccy "gavroche". Nawet stojąca za pechową czytelniczką, inna dama w błękitnym kostiumie, nie oparła się ciekawości. Cała scena została zakomponowana w rodzaju reporterskiego zdarzenia. Także widniejące na słupie plakaty, można by rzec, że nawiązują do tej niebywałej historii. Dla chłopców jest to jak wygrany los na loterii fantowej. Ujrzeli coś z pogranicza freudowskiej tak zwanej “sceny pierwotnej”. Chłopcy przyglądają się zachłannie, chłoną nieznany im obraz wszystkimi zmysłami, ale tak naprawdę, jego chyba nie do końca rozumiejąc. Gorzej wygląda za to rola "starego satyra" z laską. Okropny typ ordynarnie i demonstracyjnie zagląda w odbicie lustrzane na jej dessous, pewnie z jedwabiu, bo w tamtych, przedwojennych czasach, eleganckie panie najczęściej takie nosiły. Dla niego to jest swoisty teatr albo nawet cyrk. Brrr... Jedynie drugi starszy gość, co czyta przez binokle pięcio centymetrowe litery na ogłoszeniu, wcale nie jest zainteresowany widokiem i stanowi oazę spokoju. A pani w "błękitnym"? Pewnie sobie myśli, że to jakaś lafirynda, i dobrze jej tak, bo wstydu nie ma, dziwka jaka albo co. Mogłaby przecież przeskoczyć "żabką" kałużę i byłoby po sprawie, a tak? przedstawienie robi dla samców... Sodoma i Gomora! Postrach na ulicy. Ludzie trzymajcie mnie, bo nie mogę... A fe. Idę zaraz na mszę!
No to nara. Całusy dla wszystkich pań malarek z Sekcji!
Źródło: http://www.muzeumplock.art.pl

Komentarze

  1. Ech..., szkoda, że tylko dla tych z Sekcji!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ewo. Dla Ciebie również. Jesteś moją najwierniejszą czytelniczką i jedną z niewielu, komentujących. Moje koleżanki z Sekcji używają niestety najczęściej pędzli a nie klawiatury. Dlatego Tobie przesyłam specjalnego całusa :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. No cóż, w końcu to słup ogłoszeniowy. Tak więc ogłaszamy to, co mamy :)
    Jednak zbyt ostro oceniłeś kobietę w niebieskim kapeluszu. Spojrzała tam, gdzie z takim zaciekawieniem patrzyli inni. Czy Tobie to się nigdy nie zdarzyło?
    A swoją drogą, to przed wojną nawet w kałużach była woda czystą, przejrzysta.
    Pozdrawiam Em-Ka

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam nadzieję, że to tylko przejęzyczenie. Chodziło o panią w niebieskim kostiumie a nie kapeluszu. Nie. Mnie się to jeszcze nie zdarzyło. Ja zawsze z podziwem patrzę na kobiety. Ja Was szanuję i cenię. Nie raz to wyrażałem na blogu. Nie mógłbym podglądać kobietę w tak poniżający ją sposób. Zdecydowanie wolę kobietę OGLĄDAĆ jako dzieło natury i sztuki. A wątek "niebieskiej" kobiety to taki żart... Chociaż czy nie jest prawdopodobny :-))
    Pozdrawiam gorąco.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzięki za pamięć i życzenia w imieniu koleżanek z sekcji, a nowe koleżanki Bogusia niech nie będą zazdrosne, bo my szczerze się cieszymy, że wiedzę i talent Bogusia doceniają też inne kobiety. Pozdrawiam Wiola

    OdpowiedzUsuń
  6. W obronie "niebieskiej kobiety"
    a właściwie tego, co według Ciebie ona myśli. I tu cytuję "pewnie myśli, że to jakaś lafirynda ...". Uważam, że oceniasz ją zbyt surowo. Kobieta w niebieskim kostiumie (a nie kapeluszu-fakt) nie jest bigotką. To miła dziewczyna. Ona po prostu spojrzała tam, gdzie patrzyli inni. Mi też zdarza się zobaczyć coś, czego widzieć bym nie chciała. Innym zapewne też. I nie oznacza to, że jesteśmy podglądaczami.
    Em-Ka

    OdpowiedzUsuń
  7. No tak. I mamy typową damską solidarność jajników. Ja ten żart stworzyłem opierając się na niezliczonych obserwacjach różnych kobiet. Wasza sposrrzegawczosc i zdolność zwracanią uwagi na, czasami mało istotne detale jest imponująca. Na ten przykład. Kiedy jestem z moją cudowną i kochaną żoną w jakimś sklepie, za wyjątkiem sklepu typu RTV czy komputerowego, to moją lepsza połowa zachowuje się niemalże jak w muzeum. Wszystko musi obejrzeć! Potrzebne czy nie. Nie ma to żadnego znaczenia. Jestem wręcz zafascynowany jej sposrrzegawczością i zwracaniem uwagi na niewidoczne dla mnie detale. Jesteścię niesamowitym fenomenem natury. Ten wątek ma oparcie też w innym argumencię. Gdzies czytałem, że seksuolodzy uważają, że poziom szczęścia jaki osiągają kobiety podczas robienia zakupów lub oglądanią pecha potencjalnej rywalki, jest porównywalny z satysfakcją podczas seksu. I to mi naprawdę imponuje. Jesteście wielkie. A pani w niebieskim? No cóż. Nie odbiega od ... normy. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty