Rozważania na temat malarstwa - Nana Edouarda Maneta
Dzisiaj będzie coś z dziedziny przełamywania dawnych i surowych obyczajów oraz w klimacie skandalisty Henri Gevrex, o którym pisałem już pod koniec stycznia br. Przedstawię ciekawy obraz olejny francuskiego malarza Édouarda Maneta z 1877 roku zatytułowany "Nana". Obraz znajduje się obecnie w zbiorach Kunsthalle w Hamburgu. A więc nie daleko stąd, bo tylko cztery godziny samochodem, jadąc po dobrych niemieckich autostradach. Namawiam więc do jego obejrzenia, bo ma swoją historię. A oto i on.
"Nana" - Édouard Manet, 1877; olej 115 × 264 cm
Artysta przedstawił na nim młodą i piękną kobietę, która stoi przed lustrem i zajmuje się toaletą. Jej strój jest niekompletny, Nana ma na sobie krótki stanik bez rękawów, białą halkę, a na nogach jedwabne pończochy i buty na wysokim obcasie. Twarz ma zwróconą do widza i śmiało patrzy w jego stronę. Wyposażenie wnętrza sugeruje, że jest to buduar. Znaczną część obrazu wypełnia wygodna sofa z dwiema poduszkami, na której siedzi sobie kompletnie ubrany, wytwory mężczyzna. Jego sylwetka częściowo znika za prawą krawędzią obrazu. Z lewej strony widoczny jest fragment krzesła z położoną na nim niebieską suknią, stolik z doniczką z kwiatem i lustro na stojaku. Dwie świece przy lustrze są zgaszone. Na ścianie znajduje się niebieski gobelin z ibisem na tle wody. Kompozycja dzieła jest otwarta, odbiorca ma wrażenie fragmentaryczności przedstawienia. Kolorystyka jest stonowana, przeważają odcienie brązów i błękitów z akcentami bieli. Do obrazu pozowała Henriette Hauser, aktorka i faworyta księcia Wilhelma Orańskiego.
Zarówno tytuł obrazu jak i jego liczne szczegóły sugerują, że obraz przedstawia luksusową prostytutkę i jej klienta lub opiekuna. Trzeba wiedzieć, że imię Nana było bardzo popularne w drugiej połowie XIX wieku wśród kobiet lekkich obyczajów a w języku francuskim słowo nana nadal jest dość frywolnym określeniem kobiety lub kochanki. Tak więc obraz przedstawia ewidentnie "kobietę lekkich obyczajów". Już to mogło w tym czasie szokować albo wzbudzać niemałe emocje. Natomiast obecność ubranego mężczyzny przy kobiecie w bieliźnie było wtedy uważane za co najmniej niestosowne. A pamiętacie obraz pod tytułem "Rolla" Gevrex, z przystojnym gościem w rozpiętej koszuli! Ale to były czasy! Bo także użyta przez malarza "Nany" symbolika jest dwuznaczna. Uwagę przyciąga falliczny kształt laski w rękach mężczyzny i przedstawienie ibisa na gobelinie, który w Biblii uchodził za nieczystego ptaka. Natomiast zgaszone świece mogą też oznaczać brak uczuć i sprzedajną miłość. Uwielbiam te interpretacje obrazów. Historia sztuki malarskiej oraz opisy stosowanej symboliki czasami przypominają mi tajniki kryminalistyki.
Manet miał zamiar wystawić ten obraz w paryskim Salonie, jednak odrzucono go ze względu na obrazę moralności. No bo jak to, facet przed 24-tą i ubrany, siedzi sobie w meloniku, przy niemalże półnagiej kobitce i nie jest z nią w łóżku, a żony nie ma!. Toż to skandal! A jak pamiętamy, Gevrex wystawiał swoją "Rollę" zaledwie rok później i też go wyrzucili z Salonu. Dlatego uważam, że Francuzi mieli jednak pecha, bo posiadali wtedy wśród swoich jurorów, odpowiedników naszych współczesnych panów Ryszki i Bendera... Tytułem wyjaśnienia. Pewnie niektórzy pamiętają, że w maju 2006 r. ówcześni Senatorowie Czesław Ryszka (PiS) i Ryszard Bender (LPR) zwrócili się do ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry o podjęcie kroków prawnych przeciwko rozpowszechnianiu filmu „Kod da Vinci”, gdyż — jak pisali — tworzy on zakłamany, pełen oszczerstw i nienawiści wizerunek chrześcijaństwa i Kościoła katolickiego. „Dan Brown wykorzystuje ludzką niewiedzę, wprowadza do książki elementy pogańskich kultów, czerpie z apokryfów, snuje teorie spiskowe o początkach chrześcijaństwa, o masonerii z jej tajemną wizją świata". Ich zdaniem autorzy filmu „świadomie atakują chrześcijaństwo i wszelkie świętości". „Tym samym naruszają cześć ludzi wierzących, uderzają w nasze uczucia religijne, naruszają Konstytucję Rzeczypospolitej Polskiej". No właśnie. I to by było na tyle.
A wracając do głównego wątku trzeba przyznać, że artysta miał jednak pecha tworzyć w tamtych czasach, bo wcześniej, już w 1863 roku, Jury tego samego Salonu odrzuciło mu dwa inne genialne dzieła tj. słynne „Śniadanie na trawie” i „Olimpię”. Dlatego więc, oburzony autor wystawił płótno z "Naną" na witrynie galerii przy Boulevard des Capucines, oczywiście wywołując tym samym skandal.
Niestety, jak się okazało, społeczeństwo francuskie nie było przygotowane do tak jawnego poruszania tematu prostytucji. Krytycy nie dostrzegali niestety wówczas walorów artystycznych tych dzieł i koncentrowali się jedynie na przedstawionej na nich scenie. Dziś wydaje nam się nieprawdopodobne, że obrazy Maneta mogły wywoływać skandale a krytyków i społeczeństwo w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych XIX wieku tak bardzo szokował realizm oraz niemal naturalizm zawarty w jego dziełach.
Jednym z obrońców Maneta był Emil Zola, który w 1880 wydał powieść pod tym samym tytułem stanowiącą dziewiąty tom cyklu Rougon-Macquartowie. Pomimo że, Zola i Manet znali się bardzo dobrze, nie ma jednak jednoznacznych dowodów na wzajemną inspirację przy wyborze tematu i tytułu. Jako puentę tego wpisu podam, że sam Zola trochę się jednak liczył z opinią publiczną, albowiem jego Nana skończyla bardzo nieciekawie. W finale swojej powieści Nana Zoli znika i krążą o niej tylko plotki, iż wyjechała podobno z rosyjskim księciem a tymczasem Nana w podłym hoteliku, potwornie oszpecona, umiera na ospę. Kiedyś oglądałem w naszej telewizji film nakręcony na podstawie tej ksiażki pod tym samym tytułem, "Nana" w reżyserii Dana Wolmana z 1982 roku. A jako ciekawostkę podam jeszcze, że w pierwszych wydaniach "Nany" Zoli, reprodukowany był jako ilustracja do jego książki, przepiękny obraz Augusta Renoira pt. "Loża". Jest to jedno z najsłynniejszych dzieł Renoira, które zostało wystawione zostało na pierwszej wystawie impresjonistów w 1874 r.
"Loża" - Auguste Renoir, 1874; olej na płótnie 80 × 63,5 cm; Courtauld Gallery
Do obrazu pozowali zawodowa modelka, Nini o przydomku Guele-de-Raie ("rybi pyszczek") oraz brat malarza, Edmond a obraz uzyskał przychylne recenzje.
świetny opis obrazu, bardzo mi pomógł przy pisaniu prezentacji maturalnej
OdpowiedzUsuń