Filozofia domowa - Przemyślenia bezsennej nocy seniora na temat naszych pasji malarskich.
A teraz zapowiadany wcześniej felieton naszego wspaniałego kolegi Czesława Szyszki. Wszelkie wyróżnienia w tekście pochodzą od autora felietonu.
"Wśród wielu ułomności występujących w starszym wieku, świetnie wyłuszczonych w goszczącym już na łamach naszego bloga wierszyku poetki J ó z e f y J u c h y pragnę zwrócić uwagę na dolegliwość bezsenności. W czasie tych przerw snu, zwłaszcza tych długich, kłębią się w głowie różne myśli, najczęściej o kłopotach z dnia poprzedniego, ale też i inne rozważania na różne tematy, o których w toku codziennych zajęć nie ma czasu pomyśleć. Zaburzenia snu, spowodowane głównie zdarzeniami wywołującymi emocje bywają i w młodszym wieku, ale ich przemyślenia nocne dotyczyć będą głównie przyszłości. W starszym wieku natomiast, nocne przemyślenia skupiają się bardziej na przeszłości i ewentualnie na teraźniejszości, na ocenie tego co robiliśmy w przeszłości i obecnie. W niniejszej notatce postaram się podzielić moimi przemyśleniami w czasie takiej bezsennej nocy, ponieważ dotyczyły one właśnie naszej pasji malarskiej, motywacji naszego działania. Otóż w wyniku tych przemyśleń doszedłem do wniosku, że mamy do tego działania psychiczną potrzebę. Na marginesie dodam, że jeśli przeanalizujemy wszystkie nasze działania w życiu, to sprowadzają się one do ustawicznego zaspokajania naszych potrzeb. A jest ich mnóstwo. Z grubsza dzieląc rozróżniamy potrzeby fizyczne i psychiczne. W moich rozważaniach potrzebami fizycznymi nie będę się zajmował, są one oczywiste, m.in. aby żyć (fizycznie) trzeba m.in. jeść i pić (oczywiście jeść aby żyć a nie odwrotnie a jeśli chodzi o picie to raczej wodę mineralną a nie gorzelnianą). To tylko taka mała dygresja. Powracam więc do omówienia potrzeb psychicznych i to nie wszystkich, lecz tylko tych związanych z naszą działalnością malarską, a mianowicie: potrzebą przyjemnego działania, potrzebą tworzenia piękna, potrzebą społecznej akceptacji i potrzebą osobistej satysfakcji z tego co robimy. Potrzeba działania, ruchu, myślenia jest (wbrew obiegowym opiniom o naszym lenistwie - nie mylić z naturalną potrzebą odpoczynku) wrodzoną cechą każdego człowieka pod warunkiem, że robimy to co lubimy, to co nam się podoba. W praktyce bywa jednak tak, że w większości przypadków robimy to co z różnych względów robić musimy. Taka praca staje się wtedy zdobywaniem środków na to co lubimy, w tym środków na kupno lub tworzenie piękna. Nasze malowanie jest więc niejako azylem do działania pożądanego przez naszą psychiczną potrzebę. Idealnie jest wówczas gdy praca zawodowa, zarobkowa pokrywa się z naszymi zamiłowaniami - czyli potrzebami psychicznymi. Potrzeba tworzenia piękna może się wyrażać w różnych formach, w różnych postaciach, nie tylko przez malarstwo, czy rzeźbę. Np. architekt może zaprojektować piękny obiekt budowlany, stolarz może wykonać piękny mebel. Zresztą w każdym zawodzie można tworzyć piękne rzeczy pod warunkiem że się ma do tego odpowiednie warunki fizyczne a przede wszystkim warunki psychiczne czyli psychiczną potrzebę tworzenia piękna. W naszym przypadku tworzenie piękna przez malowanie może być celem, którego nie możemy pozyskać w innej pracy obowiązkowej. Potrzeba tworzenia piękna łączy się z potrzebą wewnętrznej satysfakcji z wykonania udanego dzieła. Udane działanie, dzieło zachęca nas do dalszego doskonalenia naszej pracy, daje poczucie wewnętrznego spokoju a nieraz radości. Ale najważniejszą wydaje się być potrzeba akceptacji społecznej na to co i jak robimy, przy czym nie chodzi tu absolutnie o bezkrytyczny aplauz na wszystko ale o rzetelną bezinteresowną ocenę. Obojętne zaś spojrzenie na to co robimy też może być gorsze od najsurowszej oceny. Surowa ocena bowiem pozwala, wręcz zmusza nas do samokrytycznej oceny naszego dzieła i naprawienia błędów. Bezkrytyczna pochwała zaś wszystkiego wcale nie pomaga lecz może utwierdzić nas w błędzie. Tak czy owak społeczna czy nawet grupowa ocena, zwłaszcza w tej dziedzinie jest niezbędna dla zaspokojenia naszej naturalnej potrzeby społecznej akceptacji. W moim przypadku (być może nie tylko) dodatkowego znaczenia nabierają nasze grupowe spotkania, które dodatkowo dają mi możliwość zaspokojenia psychicznej potrzeby kontaktu z grupą ludzi, w dodatku tak sympatycznych, życzliwych i tak wyrozumiałych dla moich ułomności.
Czesław Szyszka, "Jezioro w Marianowie"
Rozważając potrzebę społecznej akceptacji w szerszym zakresie, nie sposób pominąć roli jaką odgrywa w naszym przypadku edytor naszego bloga kolega Bogusław. Jak bowiem inaczej można pozyskać akceptację społeczną każdego działania nie prezentując go publicznie? A kolega Bogusław czyni to wspaniale. Wprowadzając naszą Sekcję „na salony Internetu" uczynił nas dostępnymi niemal na całym świecie. Skrupulatnie prowadzi kronikę naszej działalności wraz z rzeczowymi komentarzami. W cotygodniowych felietonach prezentuje nam ciekawe postacie z różnych epok i różnych stron świata malarzy-artystów, ich style i techniki, które stanowią pewną inspirację do naszej pracy. Podziwiam Go też za elokwencję w wyrażaniu swoich opinii oraz za niesamowitą pracowitość, bo jak mi wiadomo, to nie jedyne jego czasochłonne zajęcie, ale widocznie taką ma potrzebę psychiczną, co zdaje się potwierdzać wymienianą już wyżej tezę o motywacji ludzkiego działania. Ja również pisząc niniejszą notatkę też miałem taką psychiczną potrzebę. Myślę przy tym, iż nie napisałem nic odkrywczego, ale warto nieraz pomyśleć nie tylko co i jak, ale czemu lub po co cokolwiek robimy, czyli o motywacji naszego działania. Skoro więc malowanie stało się naszą psychiczną potrzebą to malujmy, co własnym imieniem i nazwiskiem aprobuję i zachęcam."
25 lutego 2011 r. Czesław Szyszka
W zasadzie to powinienem już tylko siedzieć cicho i dać sobie spokój z jakimikolwiek komentarzami. Ale trudno mi przejść nad tym tekstem obojętnie, skoro jest w nim i o mnie mowa. Chcę w ten sposób od razu, na gorąco, serdecznie podziękować mojemu drogiemu koledze za uznanie dla mojej pracy. Bardzo trafnie ocenił mnie Czesław. Ja także mam potrzebę wyrażania swoich uwag i spostrzeżeń związanych ze sztuką. Imponują mi Jego uwagi i refleksje dotyczące naszego wspólnego przeżywania malarstwa na cotygodniowych spotkaniach. Wszyscy uczestnicy sekcji weszliśmy w decydujący moment naszego życia. W jesień życia. Stąd m.in. nazwa naszego bloga "Autumn Art" - sztuka jesieni. Dla mnie osobiście, przemyślenia Czesława, przecież już 88 letniego, mądrego swoim długim życiem człowieka są niezwykle cenne. I dziękuję mu za to serdecznie. Sto lat drogi Czesławie. To dla mnie wielki zaszczyt że mam tak wspaniałego kolegę. Do zobaczenia w piątek na warsztatach malarskich. I muszę Ci jeszcze rzec, że rzeczywiście, zazdroszczę Twoim wnukom i prawnukom takiego dziadka.
Komentarze
Prześlij komentarz