Co na paletach ?
Według definicji sztuki z "Wstępu do historii sztuki" Władysława Tatarkiewicza, "...sztuka jest odtwarzaniem rzeczy, bądź konstruowaniem form, bądź wyrażaniem przeżyć – jeżeli wytwór tego odtwarzania, konstruowania, wyrażania jest zdolny zachwycać, bądź wzruszać, bądź wstrząsać." Dzisiaj doświadczyłem kilkukrotnie momentów wzruszenia i zadowolenia. Pierwszy raz, kiedy ujrzałem poprawiony, według moich, nie chwaląc się, wskazówek i ukończony już obraz Wiolety Nierody, z męczonymi przez nią drzwiami. To jest naprawdę ładny obraz.
Dopracowany w szczegółach, starannie pomalowany. Zupełnie inaczej potraktowany aniżeli pozostałe obrazy koleżanki Wiolety. Nasza malarka prezentuje już naprawdę poprawny poziom technik malarskich. Przyniosła także ciekawą martwą naturę z kwiatami w tonacji zieleni.
Ale nad nim jeszcze pracuje. Ona jest nienasycona malarsko i to widać. Poszukuje różnych form malarskich. Dużo rysuje pastelami. Jestem pełen uznania dla talentu i pracowitości. Z kolei druga pracusia, Stasia Gugałka, zaprezentowała bardzo udany portret "Wenus" namalowany na podstawie słynnego obrazu Botticellego. Przepięknej urody bogini wcale nic nie straciła ze swojego oryginalnego blasku. Poniżej portret symbolu kobiecości. Moje gratulacje.
Stasia podjęła się jeszcze jednego trudnego wyzwania. Rozpoczęła malowanie aktu kobiecego. Źródłem tematu jest pewna fotografia rosyjskiego grafika, a rozmach i szybkość z jaką realizuje ona ten temat zrobiły na mnie wrażenie.
Zapowiada się prawdziwy hit malarski. Aż nie mogę się doczekać. Może nawet odkupię go od Stasi. Pożiwiom, uwidim. Stasia rozmalowała się nam na dobre. Sięga po niebanalne, trudne technicznie tematy. Kiedy przypomnę sobie, jak męczyła się jeszcze rok temu, to doprawdy trzeba wyrazić wielki szacunek naszej koleżance z powodu jej imponujących postępów w sztuce malarskiej.
Nareszcie przybyła na nasze spotkanie nasza utalentowana artystka malarka Marysia Donart. A że samo nazwisko przecież zobowiązuje, to zaprezentowała swój nowy obraz z martwą naturą ze słonecznikami. Uroczy! Jaki dojrzały malarsko. Palce lizać. A słoneczniki wręcz kapitalne.
A na dokładkę okazało się, że rozpoczęła jeszcze nowy obraz z sielankową sceną rodzajową. Świetny pomysł z tą parą.
Oj, czuję jak będzie trudno przyznać pierwszeństwo nowo malowanym obrazom. Zwłaszcza, że znana już nam z wcześniejszych dokonań w seryjnej produkcji piesków, spółka bez ograniczonej odpowiedzialności, czyli Tadeusz Gołąb - Józef Wollek rozpoczęła zamaszysty pejzaż z wodą w świetle zachodzącego słońca.
No, no. Oni są naprawdę dobrzy!
A nasza koleżanka Weronika Rybińska podjęła się nauki operowania suchymi pastelami. Wbrew pozorom, nie jest to prosta technika i wymaga od twórcy dość sporego wysiłku.
Ale sądzę, że pod okiem samej mistrzyni pasteli, Wiolety, na efekty nie trzeba będzie długo czekać. I na zakończenie jeszcze jedno zdjęcie z zapracowanej sali malarskiej.
Do następnego spotkania.
Komentarze
Prześlij komentarz