Filozofia domowa - Impresjonistyczne rozplatanie tęczy
"Łatwowierność bywa słabością dorosłego, lecz jest siłą dziecka".
CHARLES LAMB, Essays of Elia (1823), sub. Rozplatanie tęczy, Richard Dawkins
Przeczytałem niedawno ciekawy tekst. Przytoczę tutaj jego fragment. Jest to cytat z książki "Rozplatanie tęczy" Richarda Dawkinsa. "Umrzemy i to czyni z nas szczęściarzy. Większość ludzi nigdy nie umrze, ponieważ nigdy się nie narodzi. Ludzi, którzy potencjalnie mogliby teraz być na moim miejscu, ale w rzeczywistości nigdy nie przyjdą na ten świat, jest zapewne więcej niż ziaren piasku na pustyni. Wśród owych nienarodzonych duchów są z pewnością poeci więksi od Keatsa i uczeni więksi od Newtona. Wiemy to, ponieważ liczba możliwych sekwencji ludzkiego DNA znacznie przewyższa liczbę ludzi rzeczywiście żyjących. Świat jest niesprawiedliwy, ale cóż, to właśnie myśmy się na nim znaleźli, ty i ja, całkiem zwyczajnie". Cytat ten przytoczony przez autora również w jego innej książce pt. "Bóg urojony" jest tam okraszony jeszcze lepszym epitetem. A oto on: "Należymy do nielicznych, którzy na tej loterii narodzin trafili na szczęśliwy los. Jak można w tej sytuacji mieć czelność skomleć na myśl o nieuchronnym powrocie do stanu, z którego tak wielu nigdy nie miało szansy wyjść?" (a chodzi właśnie o śmierć!) Rzeczywiście, chyba rację ma autor, stwierdzając, "że wielu ludzi tak mocno uczepiło się wiary nie dlatego, iż daje im ona pocieszenie, ale z powodu nacisków wychowawczych, jakim byli poddani, i z tego także względu, że wciąż nie uświadomili sobie, że niewierzenie jest również możliwym wyborem." No cóż. Dosadne słowa i bardzo interesujący punkt widzenia. Ciekawy jest też fakt, że bardzo wielu ludzi jakich spotkałem w życiu wyznaje podobną filozofię tym intensywniej, im bardziej żyją "pełnią życia". Żyją dla innych! Mają wiele niesamowitych, różnorodnych zainteresowań! A co do tytułowej tęczy! Przytoczę więc jeszcze w tym miejscu ciekawy eksperyment opisany przez Dawkinsa w "Rozplataniu tęczy", którą gorąco polecam wszystkim, wierzącym i niewierzącym; humanistom jak i materialistom. Po prostu wszystkim ciekawskim...
"Izaak Newton sprokurował w ciemnym pokoju swoją prywatną tęczę. Przez mały otwór w kotarze wpuścił promień słońca. Na jego drodze umieścił swój sławetny pryzmat, który spowodował, że promień świetlny przechodzący przez szkło rozszczepił się na szereg barw. Kiedy światło padło na przeciwległą ścianę pokoju, widać było wyraźnie wszystkie składniki widma. Newton nie był pierwszym człowiekiem, który stworzył własną sztuczną tęczę za pomocą pryzmatu, ale był pierwszym, który użył tego doświadczenia do zademonstrowania, że światło białe jest mieszaniną światła o różnych kolorach. Pryzmat rozdziela części składowe owej mieszaniny, ponieważ załamuje promienie pod różnymi kątami: niebieski pod ostrzejszym kątem niż czerwony; zielony, żółty i pomarańczowy pod kątami pośrednimi. Wcześniej sądzono, że działanie pryzmatu nie polega na rozdzielaniu kolorów istniejącej mieszaniny, ale na zabarwianiu światła. Newton rozstrzygnął sprawę w dwóch doświadczeniach, w czasie których światło przeszło także przez drugi pryzmat. W swoim "Experimentum crucis" za pierwszym pryzmatem umieścił przesłonę z wąskim otworem, przez który mogła przejść jedynie niewielka porcja otrzymanego widma, powiedzmy, światło czerwone. W efekcie przejścia promienia czerwonego przez drugi pryzmat otrzymano jedynie światło czerwone. Doświadczenie to wykazało, że światło podczas przechodzenia przez pryzmat nie podlega zmianom jakościowym; zostają jedynie rozdzielone jego składowe, normalnie występujące razem. W kolejnym z doświadczeń Newton obrócił drugi pryzmat o 180°. Kolory widma świetlnego, które powstały w wyniku rozpraszającego działania pierwszego pryzmatu, zostały zebrane w drugim pryzmacie. W wyniku tego otrzymano na nowo złożone światło białe". I w taki sposób tęcza została rozpleciona i zapleciona na powrót. Stała się czymś materialnym. Odarta została z elementów nadprzyrodzonych co i tak nie pozbawiło jej pierwiastka tajemniczości i poezji. Kto nie uwielbia patrzeć się na tęczę po burzy? A i tak niektórzy będą wierzyć, że tam gdzie ona zachodzi znajduje się zakopany garniec złota... Trzeba tylko uważać na karły! Bo one tego strasznie zawzięcie pilnują.
A jak to się ma do naszych pogadanek o malarstwie? Praktycznie każdej zapytanej przeze mnie osobie o skojarzenie kilku prostych pojęć tj. tęczy, efektów świetlnych i malarstwa - nasuwało się pojęcie "impresjonizm". Być może czytający to mają inne zdanie, ale ja przyznaję, że miałem takie samo właśnie skojarzenie. Więc skąd to się bierze? Co to jest ten impresjonizm? Bo słyszał chyba o nim prawie każdy. Według Wikipedii, "Impresjonizm" (fr. impressionisme łac. impressio 'odbicie', 'wrażenie') był to nurt w sztuce europejskiej, a później także amerykańskiej, który został zapoczątkowany przez grupę paryskich artystów studiujących w Atelier Gleyère oraz w Académie Suisse w drugiej połowie XIX wieku. Za początek impresjonizmu uznaje się I wystawę grupy artystów zorganizowaną w atelier fotograficznym Nadara w 1874 roku a najbardziej charakterystyczną cechą malarstwa impresjonistycznego było dążenie do oddania zmysłowych, ulotnych momentów czyli "złapania uciekających chwil". Nazwa kierunku została ironicznie nadana przez krytyka sztuki oraz dziennikarza Louisa Leroy i pochodzi od tytułu obrazu Claude'a Moneta "Impresja, wschód słońca".
O Monecie i jego Giverny pisałem już wcześniej, więc nie bedę się nad tym dalej rozwodził ale przeciętny "widz-konsument" malarstwa właśnie z Monetem i jego "Impresją, wschód słońca", kojarzy sobie też pojęcie impresjonizmu. No to więc jak i dlaczego wiedza na temat fizycznej natury światła została w pewien określony sposób zastosowana przez początkowo niewielką grupę artystów malarzy i powstał z tego impresjonizm? Tak, to prawda, jednym z najistotniejszych czynników wpływających na rewolucyjną zmianę w stosunku przyszłych impresjonistów do malarstwa był rozwój techniczny i naukowy. Przykładowo, na początku XIX wieku pojawiły się m.in. nowe pędzle: twardsze, płaskie, wzmocnione stalową oprawą (wcześniej stosowano tylko okrągłe pędzle z miękkiego włosia), pozwalało to stosować mocniejsze pociągnięcia. W sprzedaży pojawiły się też pierwsze, znacznie tańsze od naturalnych, farby syntetyczne a także zaczęto stosować więcej koloru niebieskiego, który do tej pory był bardzo drogi (bo wytwarzany dotychczas produkowano z cennej lapis lazuli). Zaczęto używać sztalug plenerowych oraz przenośnych pudełek na farby i pędzle co ułatwiało wyjście w plener i wykorzystanie światła słonecznego. Postępy w optyce przyniosły również większą wiedzę na temat fizycznej natury światła. Jak opisałem to wyżej, już w XVIII w. Isaac Newton dowiódł za pomocą pryzmatu, że światło jest w istocie mieszaniną wszystkich barw tęczy, co było przełomem w fizycznej teorii barwy. We Francji, dzięki pracom chemika z królewskiej manufaktury gobelinów, Michela Chevreula (1786-1889), zostało sformułowane prawo równoczesnego kontrastu (w roku 1839): oko widząc jakąś barwę zawsze wytwarza barwę dopełniającą, a konsekwencją tego prawa jest stwierdzenie, że położone obok siebie na obrazie dwie dowolne barwy dopełniające oko widzi jako wzajemnie maksymalnie zróżnicowane. Inna konsekwencja jest wskazówką praktyczną: jeśli na obrazie znajdują się obok siebie dwie barwy dopełniające, to będą one się wyróżniać spośród wszelkich innych zestawień dwu barw. Impresjoniści korzystali jedynie z siedmiu podstawowych barw tęczy (czerwony, pomarańczowy, żółty, zielony, niebieski, indygo i fioletowy) i jako pierwsi mieszali je dopiero na płótnie, a nie jak ich poprzednicy na palecie. Wielki wpływ na impresjonistyczne dzieła miało wynalezienie i upowszechnienie się fotografii. Z jednej strony spowodowało to odejście od panującej od renesansu do akademizmu zasady możliwie jak najbardziej wiernego odwzorowywania detali, gdyż w tym zakresie malarstwo nie mogło wygrać z fotografią, a z drugiej zauważono, że często przypadkowa, pozornie niechlujna struktura kadrów oraz prześwietlenia i aberracje chromatyczne występujące w fotografii amatorskiej oddają lepiej nastrój chwili niż wystudiowane reguły kompozycji i kolorystyki tradycyjnych obrazów. Wzorując się na zdjęciach zaczęli oni w podobny sposób komponować swoje obrazy: ich kompozycje były otwarte, często stwarzały wrażenie przypadkowych wycinków całości. Postaci, czy drzewa ucięte w połowie, wywołały prawdziwą rewolucję na salonach. Ten nowatorski zabieg można też przypisać inspiracji artystów sztuką Japonii, która jako pierwsza zdecydowała się na tak "odważny" zabieg. Między innymi pewnie dlatego w domu Claude Moneta, w Giverny widziałem bardzo dużo obrazów i grafik japońskich. Impresjonizm położył trwałe fundamenty pod znakomitą większość sztuki, która po nim nastąpiła. Impresjonizm nie zgłębiał już żadnych metafizycznych problemów, nie próbował nawet przeniknąć poza kolorową powierzchnię codzienności, przeciwnie, skupiał się na powierzchowności, ulotności chwili, nastroju, oświetlenia, czy kąta widzenia. Generalnie, metodą twórczą impresjonistów był dywizjonizm czyli inaczej, nakładanie tuż obok siebie plam czystego koloru tak, iż z pewnej odległości zlewały się tworząc barwy uzupełniające.
Pokazany obok przykładowy obraz Claudea Moneta pod tytułem "Bordighera" jest niezwykle efektownym reprezentantem tej metody malarskiej. Dopiero w dużym powiększeniu (z bliska) widać, że na konarach drzew Monet umieścił duże plamy intensywnej błękitnej barwy a na zaroślach plamy brązów i czerwieni. Dywizjonizm (fr. division, podział) był także metodą malarską rozwiniętą przez neoimpresjonistów w tzw. pointylizm. Obraz ten tak samo jak i powstanie metody dywizjonizmu wiąże się m.in. z artystycznymi poszukiwaniami Claude'a Moneta. Reasumując, wprowadzenie zasady dywizjonizmu było więc ewidentną konsekwencją odkryć fizyków na polu optyki (tj. rozbicia wiązki światła białego na barwy spektralne czyli po prostu rozplątania tęczy!). Ergo, Newton podłożył fundamenty pod impresjonizm! Niech żyje Newton!
I jeszcze jedna ciekawostka. A czy wiecie, że jeden z ojców impresjonizmu, Edouard Manet – nigdy nie stosował metody dywizjonistycznej.
Pokazany obok przykładowy obraz Claudea Moneta pod tytułem "Bordighera" jest niezwykle efektownym reprezentantem tej metody malarskiej. Dopiero w dużym powiększeniu (z bliska) widać, że na konarach drzew Monet umieścił duże plamy intensywnej błękitnej barwy a na zaroślach plamy brązów i czerwieni. Dywizjonizm (fr. division, podział) był także metodą malarską rozwiniętą przez neoimpresjonistów w tzw. pointylizm. Obraz ten tak samo jak i powstanie metody dywizjonizmu wiąże się m.in. z artystycznymi poszukiwaniami Claude'a Moneta. Reasumując, wprowadzenie zasady dywizjonizmu było więc ewidentną konsekwencją odkryć fizyków na polu optyki (tj. rozbicia wiązki światła białego na barwy spektralne czyli po prostu rozplątania tęczy!). Ergo, Newton podłożył fundamenty pod impresjonizm! Niech żyje Newton!
I jeszcze jedna ciekawostka. A czy wiecie, że jeden z ojców impresjonizmu, Edouard Manet – nigdy nie stosował metody dywizjonistycznej.
Źródła: Wikipedia.pl, Zdzisław Kępiński, "Impresjonizm", Wydawnictwa Artystyczne i Filmowe, Warszawa 1982 r.; Richard Dawkins - "Rozplatanie tęczy" i Richard Dawkins - "Bóg urojony"
Komentarze
Prześlij komentarz