Co na paletach? - w atmosferze pożegnań...

Dzisiaj zaczęło się od odczytania listu Czesia Szyszki, który zamieściłem wczoraj na naszym blogu. Nie wszyscy dysponują niestety dostępem do internetu. Odczytała go Stasia. I co? Była cisza, skupienie, troska o kolegę i chlipanie Marysi. Tak więc, Czesławie szykuje się wizyta u Ciebie! W przyszły piątek nawiedzi twój matecznik cała nasza zgraja. Szykuj herbatniki i kawę! Trzymaj się! My nie traktujemy tego listu w jakichkolwiek kategoriach pożegnania. My jesteśmy z Tobą! Pamiętaj o tym. Masz tutaj przyjaciół co nie zapominają.
Za to pożegnaliśmy się na circa 3 miesiące, z Helenką Boniecką. Wyjeżdża bidulka na trochę do rodziny w Chicago. Ja nie wiem co ją tam tak ciągnie. Przecież w Ameryce teraz taki kryzys i bieda. Banki upadają. Pogoda do luftu. Niezdrowe jedzenie. Wszyscy mają broń! Same problemy. Ale czekamy z niecierpliwością na rychły powrót naszej nowej koleżanki.
A teraz trochę o naszym malowaniu. Poniżej przedstawię kilka ostatnich prac. Na początek obrazy Krysi Krawczyk. Ten pierwszy to wnusia Helenki. Ładna dziewczynka i obraz równie piękny.


Dalej prace Wiolety Nierody. Ma talent dziewczyna. Urzekające widoki.

Przeurocza Marysia de Weyher namalowała dwie świetne prace. Przyznaję, że kolorystyka jest kapitalna. I styl trochę inny od dotychczasowego, a'la ElGreco.

Helenka Boniecka przy małej pomocy Tadeusza pracowała nad ciekawą sceną rodzajową z pałacem w tle.
Nasza nowa koleżanka Stenia, czyli Stefania Gibaszek, zajęła się portretem wnuczki. Portret w ołówku nie jest łatwym zadaniem. Powodzenia koleżanko.
No i na zakończenie pozostawiłem sobie, moim zdaniem najładniejszy obraz autorstwa Danusi Krzyśków, czyli martwa natura z owocami. Przepyszne. Co prawda nie jest to ostatni widok pracy, bo zdjęcie zrobiłem na początku spotkania, lecz już emanuje dużym profesjonalizmem.
Tak więc było jak zwykle bardzo miło i pracowicie. Pszczółeczki brzęczały i pracowały. Oby tak dalej. Do następnego piątku i spotkania u Czesia.

Komentarze

Popularne posty