Co na paletach ?

No cóż. Dwa tygodnie ciszy i trzeba coś popisać na naszym blogu. Tym razem nie było mnie na poprzednich zajęciach więc prace jakie zaprezentuję będą obejmowały taki właśnie, podwójnie tygodniowy, okres. Przyszła nareszcie na spotkanie, ku ogromnej radości wszystkich, koleżanka Danusia Krzyśków. Aktualnie pracuje ona nad uroczą martwą naturą z owocami. Nie mogłem oderwać od obrazu oczu! Uroczy. A jak świetnie udało jej się pokazać kielich i kiść porzeczek. To będzie piękny obraz. Sami popatrzcie.
Niesamowite wrażenie wywarła również Marysia Donart. Nie dość, że zaprezentowała nową, imponującą martwą naturę z kwiatami, to rozpoczęła jeszcze następną pracę z tego gatunku. 
 
Kapitalnie jej wyszła zwłaszcza dolna partia obrazu ze specjalnie udrapowanym obrusem. Minimalna ilość środków, bo praktycznie ograniczająca się do trzech kolorów, stworzyła spokojną pastelową paletę barw. A tak w ogóle to zauważcie, że cały czas dominuje na naszych warsztatach martwa natura! A co z innymi tematami? Ludzie, czemu nie malujecie ...ludzi?
 
Kolejna praca Marysi to również kwiaty. Rozmach i lekkość z jaką maluje autorka, tak zafascynowały naszego Guru malarskiego Tadeusza, że zrobił nam na temat malarstwa Marysi całkiem udaną laudację!
A z jaką pasją przemawiał. To było doprawdy bardzo miłe z jego strony i dziękuję Tadeuszowi za takie zachowanie. Muszę w niedługim czasie przygotować specjalny wpis poświęcony naszej malarce Marysi Donart. Natomiast tuż obok Marii, spokojnie, cichuteńko tworzyła druga Maria de Weyher. Tym razem dla odmiany ... martwa natura z tulipanami. Piszę, dla odmiany, ponieważ jak dotychczas raczyła nas samymi pejzażami. I dobrze!
 
Kolejna artystka, która rozpoczęła nowy obraz to prześwietna Stasia Gugałka. Oczywiście machnęła najpierw jakżeby inaczej, ...martwą naturę z kwiatami
ale muszę donieść, że jako jedyna, jak na razie, rozpoczęła coś innego. Pejzaż. I jak mnie oczka nie mylą będzie to coś z Willarda Leroya Metcalfa. Obraz ten był ubiegłotygodniowym tematem, czyli inaczej mówiąc "Obrazem tygodnia" na naszym blogu. A oryginał wisi sobie spokojnie w Muzeum w Giverny we Francji.
Oczywiście, że nie będzie to jego dokładna kopia, ale inspiracja wydaje mi się zupełnie oczywista! To będzie naprawdę niezły obrazek. No i na zakończenie nasza wunderwaffe, czyli Krysia Krawczyk. Ona jest ... z tytanu. Niezniszczalna. Znowu przyniosła nam kilka swoich nowych prac. Ha, ha, ha, żeby nie było za smutno,  dla odmiany są to znowu same martwe natury! 
 
 
 
 
Ale trzeba przyznać, że jest na czym oko zawiesić. Prześliczne. Te dwie róże, obok siebie w drugim rzędzie, artystka wykonała techniką akrylową i to głównie szpachlą. A to robi zawsze wrażenie. Trzeba dużej wprawy, aby posługiwać się tym narzędziem stosując szybkoschnącą przecież farbę akrylową. Tu nawet opóźniacz schnięcia farby niewiele pomoże. Krysiu, wielkie gratulacje! 
No i to by było narazie na tyle. Do następnego piątku.

Komentarze

Popularne posty