Co na paletach ? - PLENER KORYTOWO 2010

Na zakończenie roku akademickiego, zgodnie z wcześniejszą zapowiedzią, nasza sekcja plastyczna wraz z zaprzyjaźnioną grupą malarską "Malachit" udała się do Korytowa k/Choszczna na plener malarski. Wszystko to mogło być zrealizowane tylko i wyłącznie dzięki pomocy i zgodzie naszego wspaniałego patrona, ks. Sławomira Kokorzyckiego - dyrektora Ośrodka Wspierania Rodziny Parafialnego Zespołu Caritas Pw. Św. Jana Jerozolimskiego w Korytowie. Plener odbywa się w dniach 14-19 czerwca 2010 roku. Przybyło nas łącznie 12 osób, miłośników pięknej sztuki malarskiej.
Już od pierwszego dnia rozgorzały palety a płótna i kartony pokryły się nowymi, wspaniałymi pracami. Nad całością jak zwykle czuwał nasz mistrz Tadeusz Gołąb, który sam własnoręcznie wykonywał szkice do nowych obrazów a nawet zaczął malować widok na kościół...
Koleżanka Stasia Gugałka, zgodnie z obietnicą, rozpoczęła kolejny portret. Tym razem jest to portret jej prywatnej córki.
Natomiast niezmordowana Wioleta Nieroda wybrała za temat swojej nowej pracy, pejzaż z okolicy naszego miejsca pobytu. Alejkę z drzewami. Uroczy temat...
A z rozpędu, kiedy otworzyli koleżance furtkę w stronę jeziora, to od razu udała się nad wodę i podjęła nowy temat. Pejzaż na jezioro w Korytowie. 
Towarzyszyły jej w trakcie sesji malarskiej, trzy przesympatyczne koleżanki z koła "Malachit". Co prawda, jeszcze nie nauczyłem się ich imion, ale zaprezentuję je za to na zdjęciach.
To naprawdę bardzo ładne malarstwo. One fantastycznie czują paletę barw. Byłoby fajnie, gdyby kiedyś można jeszcze raz wspólnie popracować... Wiele można się wtedy wzajemnie nauczyć.
Tuż w ogrodzie przykościelnym, działały nasze trzy kolejne koleżanki z sekcji malarskiej, Krysia Krawczyk, Marysia de Weyher i Marysia Donart.
Jak widać, na paletę wzięły temat architektury miejscowego kościoła, który jest naprawdę piękny i bardzo wdzięczny do malowania. A Marysia de Weyher dalej malowała ukochane pejzaże.
Ale największe wrażenie na mnie wywarł nasz nowy kolega Janusz z koła "Malachit", który podjął się sportretowania naszej koleżanki Teresy Daszkiewicz. Sami popatrzcie na efekt.
Ma facet talent w rękach ! Popatrzcie tylko.... Ale i tak było mu mało, bo zaraz się wziął na portret koleżanki Wiolety. A autor ? No więc ujawnił się trochę i popróbował namalować pejzażyk w klimacie z Giverny. Był to widok na wodę i nenufary, czyli coś w klimacie trochę zbliżonym do ... no właśnie. Chciałoby się powiedzieć impresjonistycznym a chyba wyszło jednak trochę zbyt swojsko. 
I na razie to tyle, w telegraficznym skrócie. Niech rodziny przekonają się jak ich bliscy udzielają się artystycznie. Być może niedługo będzie następna porcja informacji. Pa.

Komentarze

Popularne posty