Urodziny mistrza Jana

"Sztuka jest obecnie dla nas pewnego rodzaju orężem w ręku: 
oddzielać sztuki od miłości ojczyzny nie wolno!"
 Jan Matejko

Byłoby nietaktem nie wspomnieć dzisiaj o rocznicy urodzin największego polskiego malarza. Oczywiście nasze krajowe media mnie nie zawiodły. Nawet nie pisnęły o tym ani słowa. Piszą za to banialuki o politycznych bąkach, które co i raz puszcza pewien nieudolny prezesik partii pisanej na Pi..., ale za to o kimś naprawdę wielkim i poważanym, to już nie wspomną. Nieuki! Propagandyści! Grafomani! 
Mistrz Jan Matejko (ur. 24 czerwca 1838 r. - zm. 1 listopada 1893 r.) był jednym z najwybitniejszych polskich malarzy. Jego obrazy zna u nas praktycznie każdy, nawet dzieciaki. Bo kto nie chciał być za "wczesnego" młodu, na ten przykład, księciem Witoldem i ganiać z drewnianym mieczem po podwórku, rozgrywając swoją własną Bitwę pod Grunwaldem?
Jego bogata twórczość stanowi szczytowe osiągnięcie polskiego malarstwa historycznego. Mistrz Jan pozostawił po sobie wiele pięknych obrazów, na których przedstawił historię Polski w jej najświetniejszych momentach ale także najgłębszym upadku. Jego dzieła od ponad stu pięćdziesięciu lat kształtują naszą wyobraźnię historyczną. Na naszym blogu dość często, pewne historie z dziejów Polski, ilustruję właśnie jego malarstwem. Pamiętacie przecież Bitwę pod Grunwaldem, Hołd pruski, Unię Lubelską, Sędziwoja itp. Nie zawsze się zgadzałem z jego interpretacjami jakie pokazał na niektórych płótnach. Matejko bowiem często umieszczał na swoich płótnach osoby, których w danym miejscu nie było, np. Kołłątaj i gen. Wodzicki na obrazie "Bitwa pod Racławicami", czy Król Bolesław Śmiały w kompletnie mylnej interpretacji "Zabójstwa Św. Stanisława". Dziś wiemy, że nie chodziło mu o przedstawienie faktów, lecz podanie pewnej osobistej syntezy historiozoficznej. Ale trzeba też przyznać, że mimo krytyki historyków, wiele z wymyślonych przez niego interpretacji wydarzeń historycznych funkcjonuje w publicznej świadomości jeszcze do dzisiaj. Właśnie tak, jak przedstawił je na swych dziełach malarz. No i trudno. A za to ja czasami będę miał okazję do pomędrkowania.

Jan Matejko - "Autoportret", 1892r., Muzeum Narodowe w Warszawie

Chciał być wielkim i takim naprawdę został! Niesamowita jest historia jego miłości do żony Teodory Giebułtowskiej, która była przez ponad 40 lat jego prawdziwą muzą. Jej twarz posiadają niemal wszystkie kobiety na jego obrazach. Mieli razem pięcioro dzieci. Niestety, nieszczęsna ciężko zachorowała i została zamknięta w szpitalu psychiatrycznym. Fakt ten jeszcze bardziej podkreśla jego niesamowity charakter, bo pojawiające się w związku z jej chorobą problemy finansowe, bynajmniej nie powstrzymały go od rozdawania niektórych swoich obrazów. Jan Matejko był wielkim Polakiem i dobrym człowiekiem. Przeczytałem gdzieś, że kilka wielkich płócien podarował Narodowi Polskiemu, papieżowi przekazał "Sobieskiego pod Wiedniem", a Francja otrzymała od niego "Joannę d'Arc". Nie szczędził też datków na wsparcie ubogich. Ofiarował m.in. na ich rzecz szkic olejny "Zygmunt August w ogrodzie wileńskim", który został następnie sprzedany do Warszawy. To są niebywałe przykłady filantropii. Wykształcił wielu malarzy. Najważniejszymi uczniami byli m.in. tacy tytani palety jak Mehoffer, Wyspiański, Tetmajer i Malczewski, wybitni przedstawiciele polskiego modernizmu. Pamiętajmy o nim.

Komentarze

Popularne posty