Urodziny mistrza Jana
"Sztuka jest obecnie dla nas pewnego rodzaju orężem w ręku:
oddzielać sztuki od miłości ojczyzny nie wolno!"
Jan Matejko
Byłoby nietaktem nie wspomnieć dzisiaj o rocznicy urodzin największego polskiego malarza. Oczywiście nasze krajowe media mnie nie zawiodły. Nawet nie pisnęły o tym ani słowa. Piszą za to banialuki o politycznych bąkach, które co i raz puszcza pewien nieudolny prezesik partii pisanej na Pi..., ale za to o kimś naprawdę wielkim i poważanym, to już nie wspomną. Nieuki! Propagandyści! Grafomani!

Jan Matejko - "Autoportret", 1892r., Muzeum Narodowe w Warszawie
Chciał być wielkim i takim naprawdę został! Niesamowita jest historia jego miłości do żony Teodory Giebułtowskiej, która była przez ponad 40 lat jego prawdziwą muzą. Jej twarz posiadają niemal wszystkie kobiety na jego obrazach. Mieli razem pięcioro dzieci. Niestety, nieszczęsna ciężko zachorowała i została zamknięta w szpitalu psychiatrycznym. Fakt ten jeszcze bardziej podkreśla jego niesamowity charakter, bo pojawiające się w związku z jej chorobą problemy finansowe, bynajmniej nie powstrzymały go od rozdawania niektórych swoich obrazów. Jan Matejko był wielkim Polakiem i dobrym człowiekiem. Przeczytałem gdzieś, że kilka wielkich płócien podarował Narodowi Polskiemu, papieżowi przekazał "Sobieskiego pod Wiedniem", a Francja otrzymała od niego "Joannę d'Arc". Nie szczędził też datków na wsparcie ubogich. Ofiarował m.in. na ich rzecz szkic olejny "Zygmunt August w ogrodzie wileńskim", który został następnie sprzedany do Warszawy. To są niebywałe przykłady filantropii. Wykształcił wielu malarzy. Najważniejszymi uczniami byli m.in. tacy tytani palety jak Mehoffer, Wyspiański, Tetmajer i Malczewski, wybitni przedstawiciele polskiego modernizmu. Pamiętajmy o nim.
Komentarze
Prześlij komentarz