Rozważania na temat malarstwa - Lukrecja, samobójcza ofiara męskiej żądzy

"Śmierć jest tak stara jak życie"

W VI w. p.n.e. w Rzymie, pewien zblazowany i napalony, syn króla Tarkwiniusza Pysznego zgwałcił niewinną patrycjuszkę Lukrecję, a ona popełniła później samobójstwo, broniąc swego honoru. Biedaczka zasztyletowała się. 
Było to chyba najsłynniejsze według legendy rzymskiej samobójstwo, popełnione przez cnotliwą żonę Tarkwiniusza Kollatinusa, będącą potem w literaturze rzymskiej wzorem wierności kobiecej. Uległa ona Sekstusowi, synowi króla Tarkwiniusza Pysznego, damskiemu bokserowi, który zgwałcił ją podstępnie, grożąc jej nożem! Lukrecja, opowiedziawszy o tym swojemu mężowi, prosząc go o pomszczenie jej honoru zabiła się, przebijając swoje serce sztyletem.

Tycjan - "Tarquinius Sextus i Lukrecja"; ok. 1570r., Musée des Beaux-Arts de Bordeaux
Dla uczczenia pamięci tego czynu, często potem uwieczniali ją na swych obrazach najznamienitsi malarze różnych epok (Boticelli, Veronese, Cranach Starszy, Tycjan, Tintoretto, Rubens, Rembrandt) i o tym będzie dzisiaj. Poniżej scena gwałtu namalowana przez wielkiego Tycjana. 
Całe zdarzenie miało miejsce w czasach Tarkwiniusza Pysznego, znanego także jako Luciusa Tarquiniusa Superbusa (który żył na przełomie VI i V wieku p.n.e) i według przyjętej tradycji siódmego oraz ostatniego króla rzymskiego, pochodzenia etruskiego (535 p.n.e. – 509 p.n.e.). Tarkwiniusz Pyszny był władcą despotycznym. Miał dwóch okrutnych synów, a jednego z nich podobno szykował na swojego następcę - tym samym zrywając z tradycją, że kolejnych królów wybierają sami Rzymianie. Jeden z synów, Sekstus Tarkwiniusz, goszcząc w domu krewniaka Luciusza Tarkwiniusza Kollatyna zgwałcił jego żonę Lukrecję. Lukrecja, powszechnie uważana za cnotliwą, nie mogąc znieść hańby popełniła wkrótce samobójstwo - przeszywając swoją pierś sztyletem. Śmierć Lukrecji była bezpośrednią przyczyną wybuchu powstania pod wodzą Lucjusza Juniusza Brutusa, który pokazał jej ciało na Forum Romanum. W następstwie tego wydarzenia, niedługo po jej samobójczej śmierci, pełni zgrozy Rzymianie zbuntowali się przeciwko swoim władcom. Tarkwiniusz Pyszny został wypędzony z Rzymu, a monarchia obalona - Rzym stał się republiką. W konsekwencji tych wydarzeń, tzw. "comitia centuriata" wybrała potem obu kumpli, czyli Brutusa i owdowiałego Kollatyna na pierwszych konsulów. Tak więc mamy historyjkę kryminalną, że palce lizać. 
Podobno w mitach, legendach i sztukach pisanych starożytnych Rzymian czy Greków oraz Biblii możnaby doliczyć się conajmniej 74 postaci, które zakończyły swoje życie samobójstwem. I co ciekawe, najczęściej stosowanymi sposobami "mitycznego" pozbawienia się życia było 21 razy exitus przez powieszenie, 16 razy w wyniku rzucenia się z wysokości, 12 utopień, 10 samospaleń, 8 razy zadano sobie rany kłute i raz otruto. W pozostałych 6 przypadkach nie podano w przekazach sposobu realizacji zamachu samobójczego. Stosunkowo częste wśród mitycznych samobójców samospalenie się stosowały jednak prawie wyłącznie kobiety. One też częściej od mężczyzn wybierały do tego rzucenie się z wysokości i utopienie, a ci z kolei sięgali w tym celu częściej niż one po "żelazo". Zupełną rzadkością było wówczas natomiast samobójcze zażycie trucizny. Mitologia antyczna zna tylko jeden taki przypadek - Ajsona, który miał tak zatruć się "krwią byka". No ale nasza bohaterka sięgnęła jednak, po męsku, po "żelazo". Ciachnęła się w serce i już! 
Tak więc problemy dotyczące sfery życia uczuciowego i seksualnego mitycznych postaci, były dość popularnym motywem targnięcia się na życie. I Lukrecja jest tutaj gwiazdą, jeśli chodzi o sławę. Nie mniej chyba znanym przykładem podobnego motywu samobójstwa może być również historia niejakiego Amejniasa, który kochając nieszczęśliwie i bez wzajemności Narcyza przebił się z tego powodu mieczem. Narcyz ukarany za to przez bogów zakochał się sam w sobie i zrozpaczony tą namiętnością popełnił potem samobójstwo. A w miejscu gdzie jego krew zrosiła trawę wyrósł kwiat, odtąd posiadający jego imię (jest to tzw. beocka wersja mitu).
Dramatycznie wyglądające motywy samobójstw znalazły się z oczywistych, bo przyciągających uwagę widzów względów, na rozkładzie wielu mistrzów malarskich. Najważniejszych z nich wymieniłem juz na początku tego wpisu. Natomiast w swoich przykładach ograniczę się tylko do jednego z najsłynniejszych zdarzeń, czyli samobójczej śmierci Lukrecji, żony Kollatyna. Głównymi elementami sceny śmierci Lukrecji prawie zawszę są: piękna, powabna, pełna sexappealu młoda kobieta i sztylet, który albo tkwi w jej ciele, albo trzymany jest w jej dłoni lub ostatecznie leży sobie po wykonaniu zadania, ... na podłodze. Ofiara w efektowny i pełny dramaturgii sposób oddaje swojego ducha. Jedną z najpiękniejszych wersji samobójstwa namalował mój ulubiony malarz, czyli Tycjan. U niego, prawie zawsze kobiety są piękne i malarsko docenione. Lukrecja w bardzo eleganckim "body" i muślinowej koszulce ostatni raz spogląda na światło, a jej mąż, bo to chyba nie Sextus, szepcze jej do ucha, no prędko, rób to, kariera mi się szykuje...
Tycjan - "Samobójstwo Lukrecji", 1515r.
Znalazłem także jeszcze jedną wersję Tycjanowskiego "Gwałtu Lukrecji", która jest prawie taka sama jak pokazana na początku, z tym, że bohaterka ma główkę zwróconą w odwrotną stronę. Obraz ten przypisywany jest Tycjanowi, lecz po co miałby on namalować dwa podobne? Może ktoś mi to wyjaśni?
Tycjan - "Tarquinius Sextus i Lukrecja"
W odróżnieniu od pięknych i dorodnych niewiast u Tycjana, zupełnie inną, bo wyidealizowaną i troche nazbyt smukłą bladolicą postać kobietona z ni to sztyletem, ni to szpadą namalował Lucas Cranach Starszy. Był to wielki i bardzo ciekawy malarz, który zasługuje na odrębny wpis. Ale teraz pokażę jego niezwykłą wersję Lukrecji.
Lucas Cranach Starszy - "Lukrecja"; 1532, Olej na desce.
Pomimo nieproporcjonalnie małej głowy, i sylwetki ufoludka, elegancja tej postaci została zagwarantowana. Na lewym udzie spoczywa delikatna tiulowa przepaska, nogi u niej są długie jak u dzisiejszych modelek ale w szpilkach. Znudzona mina wskazuje na całkowite znużenie swoim życiem. Tylko ciekawe, jak te delikatne i cienkie rączęta przebiją mostek? Ale obraz galancie, świetny! Znalazłem także dwie wersje tego obrazu. I tak jak w przypadku poprzedniego "podwójnego" Tycjana, ni czorta nie wiem który jest tym właściwszym...
Skoro jesteśmy w średniowieczu to pokażę jeszcze dzieło słynnego Durera.
Albrecht Durer - "Samobójstwo Lukrecji"; 1518r.
W tym przypadku to proporcje ciała sobie ... a mistrz sobie. Ale tak na poważnie, to w tamtych czasach, taki był kanon urody malarskiej. U większości twórców z tego okresu sylwetki ... trochę odbiegały od klasycznych proporcji ciała. A na pokazanym obrazie Durera, Lukrecja próbuje raczej przebić swoją wątrobę. Oj, już chyba lepiej było jej zjeść sromotnika, bo on to szybko i bezboleśnie załatwia wątrobę.
A teraz udamy się półtora wieku w przód. W czasy słynnego Holendra Harmensza van Rijna. On także machnął dwa obrazy z Lukrecją. Po raz pierwszy Rembrandt sportretował Lukrecję w 1664 roku. Przedstawił na nim kobietę w bogatym stroju z epoki gotową do zadania sobie śmiertelnego ciosu. Jej twarz i powstrzymujący gest lewej dłoni wskazują na jej determinację ale i ogromy żal wobec krzywdy jaką jej wyrządzono. Z takim brzemieniem nie może żyć. Według niektórych historyków sztuki dzieło powstało w pracowni Rembrandta lub zostało nawet namalowane przez któregoś z jego uczniów.
Rembrandt Harmensz van Rijn - "Lucretia"; 1664r.
W 1666 roku Rembrandt ponownie porusza temat z rzymskiej legendy. Tym razem bogata szata Lukrecji opada na jej ramiona odsłaniając jej białą suknię. Nóż, przypominający ostrze do korespondencji, trzymany w prawej ręce opada w dół. Lewa ręka trzyma wiszący sznur od dzwonka; sznur, który pozwala jej na utrzymanie się na nogach. Właśnie przed chwilą zadała sobie śmiertelny cios, czego dowodem jest struga krwi sącząca się z pod koszuli oraz blada twarz Lukrecji.
Rembrandt Harmensz van Rijn - "Lucretia"; 1666r.
Smutne, rembrandtowsko ciemne, doskonałe dzieło najwyższego kunsztu malarskiego. Tylko czy ona rzeczywiście się trzyma sznura. A może woła na służbę, żeby zadzwoniła na pogotowie? Bo minę to ma raczej żałosną a nie dramatyczną i wygląda jakby chciała jeszcze zjeść sobie na koniec udko z kurczaka a nie żegnać się z życiem.
No i na koniec pokażę jeszcze największy rarytas w tej kolekcji samobójstw pięknej Lukrecji. Dzieło to wykonał włoski malarz epoki renesansowej, sam  wielki Tintoretto, znany także jako Jacopo Robusti.
Tintoretto -  "Tarquin i Lukrecja"; 1578/80r.
Mamy tutaj do czynienia z fantastycznie wykonanymi aktami kobiecym i męskim. Przepięknie zbudowane sylwetki obu postaci. Niezwykle umięśniona męska postać, oprawcy Tarquina, co jest trochę dla mnie dziwne, no bo jak, zaraz gwałcie mógł pozwolić jej się zabić, skoro miała jeszcze rzekomo powiadomić o tym fakcie swojego męża Kollatyna? No ale chyba czepiam się... Cudownie piękna sylwetka ofiary. Kapitalnie namalowane są ciała obu postaci z ich lśniącą, aksamitnie delikatną skórą. Zwłaszcza u Lukrecji, z kremowo jasnym połyskiem ciała. Pokazana ona została w ostatnich chwilach życia, jak traci już przytomność. Bezwładnie osuwa się jej zmysłowe ciało, uda jej są jeszcze? rozwiedzione, głowa odchyla się już do tyłu. Biedna próbuje jeszcze uchwycić za włosy napastnika. W trakcie gwałtu przerwał się sznur pereł, z których kilka bezładnie opadło na podłogę. Niesamowite wrażenie robią trzy ciemnobrązowe postacie figur, z których jedna, ta w lewym dolnym rogu, została przewrócona. Pomarszczona draperia tkanin, spadająca poduszka czy bezsilny uchwyt Tarqiuna chwytającego za tiulową przepaskę, która ledwo co zasłania zbezczeszczone przed momentem łono, podkreślone, leżącym na podłodze i skierowanym ku niewieście ostrzu sztyletu (czyżby symbolu fallicznym?) utrwalają wrażenie wielkiej dynamiki całej sceny. To się odbywa w przeciągu zaledwie kilku sekund! Z tego obrazu emanuje wręcz napięcie seksualne! To jest niezwykle piękny obraz. Prawdziwe arcydzieło malarskie. Vivat Tintoretto! Po takim obrazie już nic nie wypada dalej pokazywać... Pozostaje tylko jedno pytanie. Gdzie ona się skaleczyła tym sztyletem? 
Źródła: Adam Gross - "Samobójstwa słynnych ludzi - mitologia, starożytność i Biblia"

Komentarze

  1. Hi, I do think this is an excellent blog. I stumbledupon
    it ;) I will revisit yet again since i have saved as a
    favorite it. Money and freedom is the greatest way
    to change, may you be rich and continue to guide other people.
    My webpage: cool article topics

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty