Filozofia domowa - męski feminizm, czy coś takiego istnieje?

"Nagość zaczyna się od twarzy, a bezwstyd od słów"
Simone de Beauvoir - francuska pisarka, filozofka i feministka

O Boże, jak ja nie lubię mojej twarzy; Och, gdyby nie te wystające kości policzkowe; Kurcze, żeby nie te małe piersi albo moje obfite biodra. Jasna cholera, a skóra już w plamkach! Nie mogę zaakceptować tego brzucha, zrobię wszystko, żeby to zmienić, nie mogę się tak pokazać, nikt mnie nie może taką zobaczyć”. Czy coś Wam to przypomina? Niestety, to jest codzienna dola i niedola zwana rozterką, prawie każdej kobiety. Kiedyś pisałem o lustrze i jego roli w życiu kobiety. Pamiętacie? Dzisiaj znowu dorzucę dwa grosze o kobiecości, ale z innej "mańki". Tytułem wprowadzenia, zilustruję tę wypowiedź ciekawym obrazem Williama Orpena podpisanym jako "The Eastern Gown" (Orientalna szata, czy jakoś tak). A widok na nim jest całkiem interesujący. Wszystko co może być widoczne, jest zasłonięte, ale i tak to widać. Natomiast to co mogłoby być widoczne, zostało zasłonięte. Czyli typowa kobieca logika, no i zastosowana w praktyce przez chłopa. Chyba feministę?
William Orpen, "The Eastern Gown" , 1906r.
Dlatego także, z premedytacją rozpocząłem ten wpis od zacytowania wielkiej Francuzki, jednej z najmądrzejszych kobiet jakie stąpały po tym świecie, pani Simone de Beauvoir (1908–1986). Czy wiecie że, jak zacząłem o niej czytać, to nie mogłem wyjść z podziwu nad jej błyskotliwą spostrzegawczością, niezwykłą umiejętnością trafnego opisu otaczającego świata z dużą dozą dystansu do samej siebie. 
A trzeba przyznać, że była całkiem ładną kobietą i miała istotnie racjonalny stosunek do nas, mężczyzn, że przytoczę jej słynną opinię: "człowiek wznosi się ponad zwierzę nie przez to, że daje życie, lecz że je ryzykuje; dlatego ludzkość wyżej stawia nie tę płeć, która rodzi, lecz tę, która zabija". Całkiem nieźle powiedziane. A to mówiła pierwsza feministka Francji! I nie przeszkadzało to jej odczuwać uzasadnioną wyższość nad całym naszym rodzajem męskim. W zasadzie to najlepiej jej poglądy streścić za pomocą składanki jej innych, nie mniej znanych wypowiedzi: "Im mniej rozpoznaję się w swoim ciele, tym bardziej czuję się zobowiązana do tego, by o nie dbać. Zostało mi ono powierzone: pielęgnuję je niczym przyjaciela, którego potrzebuję. A kiedy człowiek jest zakochany, ukazuje się światu takim, jakim powinien być zawsze. Kiedy człowiek naprawdę nie chce dłużej kochać, wtedy kochać przestaje, ale ta decyzja nigdy nie jest przypadkowa. Kiedy miłość jest wystarczająco silna, oczekiwanie staje się szczęściem. Kobieta nigdy nie powinna wobec mężczyzny mówić o innej, że jest piękna, bo może on sobie wyobrazić, że jej nie dorównuje – a żadna kobieta nie jest na tyle głupia, by odwzajemnić te pochwały. Kobieta przebacza wszystko. Ale za to często przypomina o tym, że przebaczyła". I to jeszcze: "To wstrętne, gdy kobieta, odwołując się do mózgu mężczyzny, stara się przyciągnąć go do swego ciała. Uczciwa kobieta przyjmuje pomoc mężczyzny jedynie pod warunkiem narzucenia mu swojej obecności". Jakie to przyzwoite! I mądre zarazem. Zawsze powtarzam, że kobiety są mądrzejsze od mężczyzn. Żeby tylko chciały w tę prawdę uwierzyć i częściej z tego talentu korzystać. 
W 1949 Simone de Beauvoir napisała swoje najważniejsze dzieło, słynną książkę pt. "Druga płeć" (Le Deuxieme sexe), która z miejsca odniosła ogromny sukces. W ciągu pierwszego tygodnia sprzedano ponad 20 000 egzemplarzy tej książki. Kościół rzymskokatolicki umieścił ją na Indeksie ksiąg zakazanych. Jednak z czasem, książka zyskała akceptację świata nauki. "Druga płeć" stała się jednym z głównych dzieł tzw. drugofalowego feminizmu. Książka ta analizuje podporządkowaną mężczyznom sytuację kobiet w społeczeństwie, bada przyczyny m.in. religijne, biologiczne i cywilizacyjne. Często cytuje się jej słowa: "Nie rodzimy się kobietami – stajemy się nimi". Zapraszam do jej lektury.

Komentarze

Popularne posty