Rozważania na temat malarstwa - malarstwo marynistyczne ... kopciuszek prawdziwej sztuki?

Już od bardzo dawna miałem przygotowane reprodukcje obrazów o tematyce marynistycznej, lecz coś mnie powstrzymywało przed pokazaniem tego gatunku malarskiego. Jako mieszkaniec regionu nadmorskiego, w naturalny sposób przyswoiłem sobie kiedyś wiedzę i zamiłowanie do tematów morskich. Szczególnie uwielbiałem zaczytywać się w historiach bitew morskich z czasów I i II wojny światowej. Moja domowa biblioteczka może poszczycić się bardzo ciekawym zbiorem opisów krwawych potyczek dawnych morskich gigantów. Że wymienię tylko bitwy z udziałem takich kolosów jak japoński superpancernik Yamato, przepiękny Fuso, groźny nazistowski Bismarck czy sławne angielskie giganty Hood czy King George V. Dla znawców tematu nie muszę nic więcej dodawać, bo wiedzą, że to legendarne okręty ubiegłego wieku o burzliwej i często okrutnej historii. Dla nowicjuszy w tych klimatach być może będzie to przyczynek do dalszych poszukiwań i zapoznania się z niezwykle ciekawymi wydarzeniami z tamtych historycznych już czasów. Polska nie miała nigdy wielkiej floty. Jedynym, dość głośnym wydarzeniem, wiążącym nasz kraj z wcześniej wymienionymi okrętami jest m.in. nasz dzielny niszczyciel ORP Piorun, pod dowództwem kmdr. Eugeniusza Pławskiego, który przyczynił się do wytropienia śmiertelnie groźnego Bismarcka i w efekcie jego późniejszego zatopienia przez okręty floty angielskiej. Niedawno, bo w maju, minęła 70-ta rocznica tych wydarzeń.  Jako ciekawostkę historyczną przytoczę w tym miejscu fajny opis jaki znalazłem na portalu "Odkrywca.pl". "W nocy z 26-27 maja, o 22:37 ORP "Piorun" odnalazł "Bismarcka" na radarze, następnie zmniejszył dystans i przez 59 minut manewrował w kiepskiej widoczności i silnym sztormie, w bezpośrednim kontakcie wzrokowym z pancernikiem, w odległości ok. 7300-12 000 m od niego. "Bismarck" oddał do niego trzy niecelne salwy z dział głównego kalibru z odległości 12 500 m, obramowując go oraz ostrzeliwał niecelnie z artylerii średniej. Dowódca "Pioruna" kmdr Eugeniusz Pławski ze swej strony rozkazał oddać trzy salwy z dział kalibru 120 mm w stronę pancernika dla podtrzymania morale (zgodnie z popularną wersją pancernik miał zostać kilkakrotnie trafiony, jednak ocaleni członkowie niemieckiej załogi nic o tym nie wspominają, co może oznaczać, że pociski "Pioruna" chybiły, ewentualnie nie spowodowały istotniejszych szkód). Ok. 23.50 "Piorun" utracił kontakt z "Bismarckiem" i pomimo starań dołączenia do ataków torpedowych, nie odnalazł go ponownie". O roli naszego okrętu mogą świadczyć ciepłe słowa brytyjczyków o Polakach: „Ze wszystkich flot Zjednoczonych Narodów żadna nie walczyła lepiej w warunkach najwyższych trudności operacyjnych niż Polska Marynarka Wojenna a szczególnie ORP Piorun” - to słowa angielskiego historyka morskiego prof. Briana Tunstalla.
Dlatego lubię popatrzeć na te obrazy. Ja na przykład, widzę na nich i w swojej wyobraźni, opisywane w książkach tytaniczne zmagania tych morskich gigantów. Przytoczę w tym miejscu obrazy dwóch artystów Randalla Wilsona i Antony Saundersa. Moich najbardziej ulubionych twórców marynistycznych. Zdjęcia obrazów pochodzą z portalu: http://www.military-art.com. Na początek słynny i groźny Bismarck
 

 Poniżej przepięknej urody japoński ciężki krążownik Fuso (Randalla Wilsona)
 Dalej, angielski zespół okrętów z pancernikiem Ramiles (Antony Saunders)
Niżej, legendarny i do chwili zatopienia przez Bismarcka, największy na świecie HMS Hood (Randall Wilsona)
 Japoński pancernik Nagato (Randalla Wilsona)
 Niemiecki krążownik kieszonkowy "Scharnhorst"
 USS California (Antony Saundersa)
 Największy okręt wojenny świata, japoński pancernik Yamato (Randalla Wilsona)
 Yamato od dziobu (Randall Wilson)
 Super Yamato w innej wersji (Randall Wilson)
I mógłbym tak jeszcze dużo więcej. Mam tego pokaźny zbiór! Każdy obraz, to praktycznie gotowa do opowiedzenia historia. Często bardzo tragiczna. Na zatopionym w dniu 27 maja 1941 roku Bismarcku, z 2220 zaokrętowanych marynarzy uratowało się tylko 115 rozbitków. Z trafionego salwą z Bismarcka, angielskiego pancernika Hood, uratowało się jedynie trzech marynarzy. W ciągu zaledwie kilku minut od trafienia, aż 1417 oddało życie w tej tragicznej bitwie. Zatopiony 7 kwietnia 1945 na północ od Okinawy Yamato, również pochłonął prawie 2,5 tysiąca marynarzy. Z prawie 2700 załogi okrętu uratowało się tylko 269 ludzi. W wyniku trafień kilkunastoma torpedami, potężny wybuch rozerwał pancernik, a w niebo wzbił się słup dymu wysokości 6 000 metrów. Data zatopienia Yamato, uważana jest za koniec ery pancerników. Namawiam więc do lektury tych pasjonujących historii. Być może kiedyś, opowiem jeszcze inną ciekawą historię, o dzielnym okręcie z czasów I wojny światowej, który brał udział w największej bitwie morskiej tej wojny, czyli Bitwie Jutlandzkiej. A pieprzyk tej historii polega na tym, że mam oryginalny dziennik  oficera artylerii z tego okrętu! w którym zaznaczono ... łupy morskie tego krążownika.

Komentarze

Popularne posty