Rozważania na temat malarstwa - Nienawidzę polskiej historii, za to Polskę kocham!
Przeczytałem niedawno artykuł pod tytułem "Śmierć przy ołtarzu". Jest to tytuł dość interesującego opisu, autorstwa Leszka Śliwy z Gościa Niedzielnego, nr 18/2009, w którym przedstawiono interpretację obrazu Jana Matejki, „Zabójstwo św. Stanisława”. Obraz ten aktualnie można zobaczyć w Muzeum Pomorza Środkowego, w Słupsku. Zainteresowałem się tym obrazem a zwłaszcza historią jaka się za nim kryje. A jest to wyjątkowo kontrowersyjna i niesamowicie ciekawa historia z dziejów Polski. Ale na początek zapoznajmy się z aktualną, zbliżoną do oficjalnej, kościelnej, wersji tego wydarzenia, jaką przedstawia nam autor w/w artykułu omawiając dzieło mistrza Matejki.
Jan Matejko, „Zabójstwo św. Stanisława” olej na desce, szkic, z 1892 roku
"Od tych dramatycznych wydarzeń minęło już 930 lat. Biskup krakowski Stanisław ze Szczepanowa napominał króla Bolesława, zwanego Szczodrym bądź Śmiałym, wytykając mu niewłaściwe, zbyt okrutne postępowanie wobec poddanych. Rozwścieczony monarcha kazał go zamordować. Bolesław wkrótce po tej zbrodni został pozbawiony tronu przez poddanych i zmarł na wygnaniu. A Stanisława w 1253 roku kanonizowano. Jan Matejko namalował scenę śmierci biskupa zgodnie z hagiograficzną tradycją. Mówi ona, że Bolesław osobiście zabił Stanisława i to w chwili, kiedy ten sprawował Mszę św. w krakowskim kościele na Skałce. Widzimy moment, kiedy tragedia już nastąpiła. Martwy biskup leży na stopniach prowadzących do ołtarza, przy jego głowie widać krew. Ciało świętego obrócone jest przodem do ołtarza, a tyłem do nawy, tak jak dawniej odprawiało się Mszę. W ręce biskupa widać zarys kielicha. Artysta sugeruje więc, że śmiertelny cios dosięgnął hierarchę w chwili, gdy odbywało się przeistoczenie wina w Krew Pańską. Czyni to ofiarę poniesioną przez biskupa jeszcze bardziej symboliczną. Król właśnie chowa miecz do pochwy. Nie ma więc wątpliwości, że to on zadał decydujący cios. Kronikarz Wincenty Kadłubek, opisując tragedię, starał się
uzasadnić osobisty udział króla w zbrodni nieskutecznością działań jego sług. „Ilekroć okrutni służalcy próbują rzucić się na niego, tylekroć skruszeni, tylekroć na ziemię powaleni łagodnieją” – pisał. Do zwłok św. Stanisława zbliża się człowiek z toporem, by je poćwiartować. W kronice Galla Anonima jest bowiem wzmianka, że biskup został skazany na „obcięcie członków”. Według starej legendy, ciało świętego zrosło się potem w sposób cudowny. Miało to symbolizować los Polski, która po okresie rozbicia dzielnicowego zjednoczyła się z powrotem".
Jan Matejko, Król Bolesław II Szczodry (Śmiały)
Lata życia ok. 1042 - ok. 1082. Lata panowania 1058 - 1079. Syn Kazimierza Odnowiciela.
I tyle i aż tyle. Ale jak się temu dokładniej przyjrzeć, to niestety trąci to kruchtą na kilometr. Bo gdzie jest prawda historyczna? Hmmm. A cóż ona jest dzisiaj w Polsce warta, powiedzieliby niektórzy. Bo czasami można odnieść wrażenie, że liczy się niestety tylko prawda polityczna! Ciemny lud to kupił, i wystarczy; że zacytuję pewnego prawicowego "europolitykiera" z Gdańska. Nie mogę pojąć, dlaczego przyjmuje się u nas ... na tzw. wiarę, tak wiele kłamstw i bzdur dotyczących naszej przeszłości i historii. A przecież dotyczy to naszych przodków, z którymi być może łączy nas nawet pewne pokrewieństwo. Czy nam to wcale nie przeszkadza, że ktoś inny pisze o nas historię. Przecież tak bardzo jesteśmy wrażliwi, gdy próbowali to niejednokrotnie już zrobić za nas nasi sąsiedzi z obu stron granicy, tłumacząc wszem i wobec, że najechali na Polskę ... ale w samoobronie lub obronie nie swego. Jakie to smutne, że u nas w Polsce, pewni obywatele noszący taki sam paszport co i my, dalej bredzą androny o rzekomym bohaterstwie i świętości tego złego klechy i wmawiają nam załgany i dawno już wyjaśniony wątek śmierci tego zdrajcy w sutannie. Przypomnijmy sobie zatem kilka faktów. Bynajmniej, nie domysłów lub bajek opowiadanych przez innego biskupa i bajkopisarza, niejakiego Wincentego Kadłubka, zresztą jego bezpośredniego następcy na biskupstwie krakowskim. A są one dość okrutne dla mitu Św. Stanisława. Zrobiłem sobie małą kwerendę po różnych źródłach historycznych i rzeczywiście może się od tego głowa rozboleć. Bardzo obrazowo przedstawił to na przykład W.Łysiak w swoich "Wyspach Bezludnych", że Św. Stanisław ze Szczepanowa zniszczył, po pierwsze: innego świętego, Najwyższego Pasterza i głównego obrońcę Kościoła — Grzegorza VII, wielkiego reformatora kościoła, który wprowadził m.in. celibat i ukrócił rozpasanie i rozwiązłość kleru (czyż nie jest to zdrada Judaszowa?), po drugie: niepodległość Polski, która z największego mocarstwa środkowo-wschodniej Europy przekształciła się bezzwłocznie w jedno z najsłabszych księstw, po trzecie: niepodległość polskiego Kościoła (po wygnaniu króla Bolesława Śmiałego, wbrew jego planom, w metropolii gnieźnieńskiej i w innych diecezjach zasiedli naznaczeni przez cesarza biskupi niemieccy). Jeszcze bardziej dosadna i oczywista ocena tego intryganta Stanisława jest taka, że. Ten biskup-renegat był zdrajcą, łotrem i kanalią jakich nie ma na świecie. Zwąchał się z najważniejszym przywódcą królewskiej opozycji, bratem króla Bolesława II Szczodrego (Śmiałego), księciem mazowieckim Hermanem (poniżej na obrazie), zresztą, po wygnaniu króla, późniejszym władcą Polski (Władysławem I Hermanem), silnie wspieranym przez Cesarza Niemiec Henryka IV, pragnącego osłabienia niezależności polskiego władcy.

Źródła: "Mit św. Stanisława", Mariusz Agnosiewicz, www.racjonalista.pl; historycy.org; "Śmierć przy ołtarzu", Leszek Śliwa, Gość Niedzielny 18/2009; "Uzależnienie Polski od papiestwa a kanonizacja św. Stanisława" — Marian Witold Łodyński, Universitas, Kraków 1995; "Wyspy Bezludne", Waldemar Łysiak, 1987r.
Komentarze
Prześlij komentarz