Rozważania na temat malarstwa - Eric Fischl - czyli sztuka nie tylko współczesna

Nie tak dawno temu, bo w poniedziałek, 26 maja 2008r. o godz. 18.30 w krakowskiej Galerii Sztuki Współczesnej BUNKIER SZTUKI, przy Placu Szczepańskim 3a, miało miejsce wydarzenie bez precedensu. Przynajmniej jak na naszą siermiężną i zacofaną obyczajowo Polskę. Nawiedził nas i pokazał szczyptę swoich prac, niezwykły Eric Fischl - jedna z wielkich ikon amerykańskiego malarstwa realistycznego. Ten niezwykły gość, urodził się w 1948 w Nowym Jorku a studiował w California Institute for the Arts, gdzie pomimo intelektualnego rozumienia i odbioru sztuki i pogardzania klasycznymi technikami, w szczególności malarstwem, pojawił się jako prawdziwy buntownik, który odczuwał potrzebę opowiadania historii o ludziach, Amerykanach a zwłaszcza społecznych tabu. 
Chyba każdy z nas to widzi, że dzisiaj, żyjemy w dobie władzy wszelkich mediów, totalnego rozluźnienia się obyczajów, utraty wszelkich autorytetów moralnych a także panowania kultu ciała i seksu! Na tym tle objawił się Fischl, jeden z najważniejszych, żyjących amerykańskich artystów malarzy, który do tej pory był słabo znany w Europie. Ale od pewnego czasu, na szczęście, to się zmienia. Mistrz przekroczył ocean i zaskakuje, żeby nie powiedzieć, szokuje naszą konserwatywną, może poza Niemcami i Francją, Europę. Dziś można go uznać za jednego z najważniejszych artystów malarzy końca XX wieku - jednego z nielicznych, którzy zagościli w malarstwie w tak absolutny i radykalny sposób. Mógłbym chyba przyjmować zakłady, że jest on u nas w kraju praktycznie nieznany! Trudno mi ocenić w jakikolwiek obiektywny sposób jego twórczość, albowiem uważam się najzwyczajniej w świecie, niekompetentny w tym zakresie. Ale pamiętając pewne uwagi moich prześwietnych koleżanek z sekcji malarskiej UTW w Stargardzie, że odczuwają one czasami w prezentowanych przeze mnie wpisach na blogu, pewien nadmiar obiektów bez jakiegokolwiek odzienia, chciałbym w tym miejscu im uświadomić, że chyba będą musiały się pogodzić one z myślą, że obecnie jest to już pewien kanon malarski i rola aktu w malarstwie dzisiaj jest już inna aniżeli jeszcze przed kilkudziesięciu laty. Przecież, praktycznie nie kręci się już filmów, w których nie pokazano by nagiego ciała aktorów, wiele reklam czyli tzw. sztuki użytkowej epatuje golizną, a w sztuce wyższej, np. w malarstwie czy rzeźbie, widok nagiego ciała także nikogo nie dziwi czy szokuje. 
Kilka lat temu, niedawną wystawę Erica Fischla w Wolfsburgu, która obejmowała dwadzieścia dwa lata twórczości artysty - otwierało najsłynniejsze płótno malarza - obraz „Zły chłopiec” z 1981 roku. W tym, pełnym dwuznaczności i freudowskiego ducha dziele ukazującym nagą, leżącą na łóżku kobietę i patrzącego na nią chłopca, syntezuje się cała twórczość Fichla.
Scenerią jego obrazów są najczęściej senne, amerykańskie przedmieścia, wnętrza domów, tarasy, ogrody i plaża. Artysta umieszczał w nich ludzi, najczęściej prawie lub zupełnie nagich, których łączą niejasne, pełne emocji relacje, często o erotycznym podtekście. W jeszcze innym, trochę wcześniejszym, zupełnie odrębnym, całościowo pomyślanym przedsięwzięciem pod tytułem "The Krefeld Project" autor poszedł zupełnie "po bandzie". Miejscem kluczowym projektu stała się przestrzeń słynnej galerii - willi Esters Haus - klasyka rezydencjalnej architektury Miesa van der Rohe z końca lat dwudziestych. W marcu 2002 roku artysta na kilka dni zamienił służące od lat 50-tych jako muzeum, puste pomieszczenia Esters Haus w żywe, mieszkalne wnętrze. Używając mebli i przedmiotów z tego samego okresu oraz wynajmując dwoje niemieckich aktorów stworzył inscenizację, która posłużyła mu do wykonania na miejscu ponad 2000 fotografii. Wybrał z nich dwanaście zdjęć, na podstawie których powstało dwanaście dużych płócien. Widzimy na nich znane ze swoistej ikonografii Fischla sceny - kobieta i mężczyzna w dwuznacznych sytuacjach, w niejasnej relacji, pół ubrani lub nadzy w przesyconych światłem wnętrzach. Każda z sytuacji rozgrywa się w konkretnym pomieszczeniu minimalistycznej willi; w jadalni, dużym pokoju, łazience. 
 
 
 
 
Nie sądzę, żeby to było możliwe u nas w Polsce. Nawet pokazanie tylko wystawy z efektem tego przedsięwzięcia byłoby narażone na protesty pewnych "sił moralnych". No cóż, trzeba przyznać, że obrazy Erica Fischla zaprezentowane w Krefeld to pociągająca i bardzo atrakcyjna propozycja artystyczna. Ten bezkompromisowy, jeśli chodzi o malarstwo artysta, bez wątpienia zasługuje na uwagę i poznanie. Bo musimy pamiętać, że obok nas, obok naszej pięknej Polski, świat dalej żyje i goni sobie do przodu. A my, świadomi naszych pewnych ograniczeń, powinniśmy jednak czasami wychylić głowę poza nasze opłotki i popatrzeć czym żyje świat. Bo w naszych uhm...lickich mediach jeszcze długo nie będziemy widzieli i wiedzieli, że istnieje jeszcze jakaś inna, nie polska, ...poza sakralną, sztuka. Dlatego niech żyje Internet! Bo ze swoim anarchizującym charakterem, daje nam jednak wielką możliwość swobodnego poznania nowoczesnej, niekonwencjonalnej sztuki i niezwykłych ludzi. Popatrzmy za to jeszcze na kilka innych prac Erica Frischla.
 
 
 
 
 
Czy ktoś odważyłby się namalować coś podobnego?

Komentarze

  1. nie sądzę, by polskie media były ...ickie, raczej są jak najbardziej lewicowe, vide tvn itp. Wystarczy pochodzić po wystawach, by zobaczyć dobre malarstwo poslkie, które nie jest przecież sakralne. Sakralnej sztuki w polsce brak (prócz Nowosielskiego).

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty