Co na paletach ?

W ostatni piątek 5 listopada nareszcie było nudno i pracowicie. Zaczęło się prawdziwe malowanie. Co prawda nie wszyscy dotarli na czas ale i tak trochę nowych prac powstawało. Koleżanka Wioleta Nieroda zaprezentowała rozpoczęty już wcześniej pejzaż z brzozami. Po kilku próbach z liśćmi, dała sobie jednak narazie spokój. Obraz musi koniecznie podeschnąć aby go dalej malować. 
Dlatego zamiast kontynuacji, z wielkim impetem podjęła się nowej, nocnej sceny w parku. Powstała więc ad hoc namalowana, nowa nastrojowa ilustracja jak do książki. 
Jak zwykla pracowita Stasia Gugałka kontynuowała rozpoczęty na poprzednim spotkaniu pejzaż. Coś chyba wygląda to na klimaty mazurskie. Czyżby mój wpis wakacyjny o Mazurach tak ją zainspirował? 
Natomiast Marysia Donart kontynuowała swój ulubiony temat kwiatów. Tym razem słoneczniki a'la Van Gogh. Podobno jest to obraz na zamówienie. Naprawdę sympatyczny bukiet, sami popatrzcie. Wiją się jakby chciały wyjść z wazonu. Tego chyba sam Vincent by nie potrafił lepiej oddać. Moje uznanie.
Na zakończenie pokażę jeszcze naszego lidera Józefa Wollek ze swoim głównym daniem, czyli nieśmiertelnymi kotkami. Doszedł w tym już do niesamowitej perfekcji. 
Nie dość, że maluje na tak małym formacie, to chyba nawet przymyka podczas tego malowania jedno oko. Pewnie pod koniec roku będzie je malował w ciemno, nie patrząc na płótno, i to z pamięci! 
No to na dzisiaj tyle. Teraz dwutygodniowa przerwa świąteczna. Pewnie po przerwie pojawią się nowe prace. Poczekamy, zobaczymy. Nara.

Komentarze

Popularne posty