Zróbmy sobie raj...

"Charakter człowieka najlepiej określa się przez to, co uznaje on za śmieszne".
Johann Wolfgang Goethe

Za oknem 30 stopni w cieniu. Chyba z tego upału mózg mi się zagotował, bo tym razem postanowiłem wywołać mały skandal. Znowu będzie o sztuce plastycznej, ale nie malarskiej, tylko w postaci rzeźb. 
A wszystko przez książkę Mariusza Szczygła "Zrób sobie raj", którą właśnie skończyłem czytać. Świetne czytadło na te polskie tropiki! Uff..., nie ma czym oddychać. Jak dla mnie, to jest trochę za gorąco. Ale zaleganie gdzieś w domku, ze szklanką chłodnej lemoniady i książką w dłoni, to jednak sama przyjemność.
No to do rzeczy. Autor tej książki, opisuje z naprawdę sporą dozą humoru, naszych południowych sąsiadów, czyli trochę dziwnych jak dla nas Polaków ludzi, tj. Czechów. Pokazuje, jak można być normalnym w tych nienormalnych czasach. Albo mi się tak tylko wydaje...
Oj, chyba stałem się czechofilem.
Wiem, że bardzo wielu moich rodaków odbiera naszych sąsiadów Czechów ciągle poprzez pokutujące jeszcze do dzisiaj stereotypy. Zresztą i Oni też tak robią. Bo dla wielu z nas, Czech to po prostu "Pepik". Trochę przemądrzały, wyniosły, zadufany w sobie typ z łatką ...tchórza. Co ciekawe ...Czesi też tak o sobie mówią. Bo Polacy według nich, to religijni fanatycy, złodzieje i cwaniaczki. No ale my już tak o sobie nie powiemy...
Jednak po szczegóły zapraszam do lektury książki. W niej te zawiłości są bardzo sympatycznie wyjaśnione. 

I właśnie z tej książki poznałem kapitalnego twórcę. Rzeźbiarza Davida Černý. Przytoczę na łamach bloga niewielki przykład z jego twórczości. Bo jest ona kontrowersyjna i niezwykle ciekawa. Na pewno warta zapoznania.
David Černý, urodził się w 1967 roku, w Pradze. Słynie m.in. z tego, że Jego prace, umieszczane w wielu miejscach wzbudzają niekłamane emocje, tak samo jak kiedyś prace naszych artystów rzeźbiarzy Igora Mitoraja czy Władysława Hasiora.
Czerny jest m.in. autorem postaci dzieci wspinających się na Wieżę Telewizyjną, czy rzeźby świętego Wacława (patrona Czech!) siedzącego na zdechłym, odwróconym koniu. Miała to być parodia najsłynniejszego praskiego pomnika autorstwa Josefa Vaclava Myslbeka, znajdującego się na Placu Wacława. Bo Czeski Król Wacław wisi sobie pod sufitem Pałacu Lucerna. Wisi i siedzi zarazem - koń pod nim, nie dość, że zdechły, to jest do góry nogami i ma wywieszony język. A teraz proszę sobie wyobrazić Króla Zygmunta Augusta, albo Jagiełłę, siedzących okrakiem na końskim brzuchu. To dopiero mielibyśmy szopkę i ujadanie, jak co najmniej po jakimś zamachu stanu!

Natomiast mnie zaintrygowały szczególnie dwie inne jego prace. Pierwsza, to "Sikający" z 2004, stojący  sobie w Pradze, tuż obok Muzeum Franza Kafki przy ul.Cihelní 2b oraz druga, czyli szokujące "Nogotyłki" z Galerii Futura, przy ulicy Holečkovej 49, też znajdujące się w Pradze.
Trzeba też pamiętać, że David Černý to nie byle kto. W 2000 roku otrzymał najważniejszą w Czechach nagrodę w dziedzinie sztuk plastycznych tj. Nagrodę Chalupeckiego.

"Sikający" przedstawia dwóch mężczyzn, stojących naprzeciw siebie i oddających mocz do basenu w kształcie Czech. Penisy mężczyzn są ruchome, a strumień wody może być kierowany przez osoby oglądające za pomocą SMS-ów. Można wręcz zamówić wykonanie ...napisu "sikami". Autor pomnika zamierzał w taki niecodzienny sposób uczcić wejście Czech do Unii Europejskiej. Według Černego oddawanie moczu jest czynnością przyjemną, a podobnie było także z wejściem Czech do Unii Europejskiej, więc była to czynność miła i przyjemna dla narodu. Pomnik, z uwagi na kontrowersyjną formę, spotkał się z różnym odbiorem społecznym. Był m.in. przedmiotem ataku niewielkiego pochodu skinów (podobno aż wszystkich 20-tu!).
Podobno narządy płciowe postaci są od czasu do czasu uszkadzane, za to pozytywne reakcje w odbiorze instalacji polegają natomiast na piciu wody bezpośrednio z penisów.

A "Nogotyłki"? Zwiedzający je, dosłownie, albo wręcz "dodupnie", mogą do nich wejść po drabinie i wsadzić do środka swoją głowę. I bynajmniej ciekawskich nie brakuje.
Oryginalna nazwa tej instalacji to „Brownnosers”. W języku angielskim określenie „brown nose” to oznacza po prostu „wazeliniarza”. Zaiste, angielski humor, z gatunku Monty Pythona. Czy Czesi mają do siebie aż taki dystans?

W Polsce znajduje się jedna praca tego artysty, tj. "Pomnik Golema". Znajduje się ona w Poznaniu, przed budynkiem Muzeum Narodowego. Pomnik odsłonięto w maju 2010 roku. Ale jak to w Polsce, kraju wielkiej tolerancji i miłości do sztuk wszelakich, w czerwcu 2011r. został uszkodzony przez nieznanego sprawcę, albowiem odcięto mu sześć elementów, z których składało się jedno z przedramion postaci, a rok później, Golem został przez nieznanych chuliganów oderwany od podstawy i przewrócony na bruk. W rezultacie uszkodzenia, jedna z rąk Golema uległa wgnieceniu w tułów. Wstyd!
I na koniec jeszcze jedna ciekawostka.
Kilka lat temu, chyba w 2009 roku, odbyła się pewna kontrowersyjna wystawa w Brukseli. Miała przedstawiać poszczególne państwa członkowskie UE. Wszystko miało być zgodne z procedurami unijnymi. Artyści z całej Europy pod dyrekcją Černego mieli wspólnie przygotować instalację, która miała uświetnić półroczne przewodnictwo Czech w UE. Kiedy jego instalacja zawisła w Parlamencie Europejskim nie było kraju, który by się nie oburzył. Jej autorem był właśnie Cerny. I to tylko ON.
A jak Czerny przedstawił Polskę? W instalacji widzimy ubranych w habity kleryków, którzy wbijają w ziemię, a w zasadzie kartoflisko, tęczową flagę - symbol homoseksualistów. Miała ona nawiązywać do historycznego zdjęcia z 1945 roku, przedstawiającego zatknięcie przez amerykańskich żołnierzy flagi USA po zdobyciu japońskiej wyspy Iwo Jima.
Niezłe poczucie humoru. Za to u nas, obraza majestatu!
Ale my za to mamy coś w Świebodzinie!
Źródła: http://www.joemonster.org, Wikipedia.pl, wyborcza.pl

Komentarze

Popularne posty