Rozważania na temat malarstwa - z przymrużeniem oka...

"Najlepsze płótna to te nie namalowane".
"Rozwój sztuki opiera się na wyjątkach, a nie na zasadach".
Jan Cybis (1897–1972) – malarz, pedagog i krytyk sztuki.

Józef Chełmoński (1849 – 1914) - malował pejzaże, sceny rodzajowe z życia wsi.
Pewien znajomy Chełmońskiego spotkawszy artystę na ulicy zawołał z radością:
- To wspaniałe, że z samego rana spotykam tak porządnego człowieka jak ty...
A na to Chełmoński:
- Ha! Masz więcej szczęścia ode mnie...!

...
 Julian Fałat (1853 – 1929) - malarz – scen myśliwskich, dyrektor ASP w Krakowie.
Julian Fałat idąc w gronie myśliwych przez las nagle zdjął z ramienia strzelbę, wycelował i zastrzelił młodą kuropatwę.
- To druga! – zawołał
- A gdzie pierwsza? – zapytał jeden z towarzyszy?
- Pierwsza na razie jeszcze żyje...
Fałat - zamiłowany myśliwy, po jednym z polowań zwrócił się do chłopca z nagonki, pytając, czy wszyscy myśliwi wrócili na punkt zbiorowy. Kiedy okazało się, ze nikogo nie brakuje i nikomu nic się nie stało, uradowany artysta zawołał:
- Ach, więc naprawdę zabiłem jelenia...!

...
Teodor Axentowicz (1859 – 1938) - malarz obrazów rodzajowych, portretów.
Axentowicz na jednym z proszonych obiadów, nie zważając na obecność dam, zapalił ogromne cygaro.
- Jak pan śmie! Tu siedzą damy! – zawołał ktoś z obecnych. – Robisz pan chmury dymu!
- Tam gdzie są boskie aniołki – odpowiedział z galanterią artysta – muszą być i obłoki.

...
Wojciech Kossak (1857 –1942) - malarz koni, współtwórca „Panoramy Racławickiej”, batalista.
Znakomity malarz koni Wojciech Kossak, wielbiciel pięknych kobiet, znany był ze swych licznych podbojów miłosnych. Będąc kiedyś gościem Eustachego Ścibor-Rylskiego w majątku Uhrynów, poznał uroczą damę, żonę wysokiego dygnitarza z Wiednia. Słynny batalista zaczął smalić do niej cholewki. Dama przyjmowała jego umizgi z zadowoleniem, ale kiedy Kossak zaproponował, że namaluje jej portret, oburzona zawołała:
- Cóż to pan uważasz mnie za ogiera?!
- Ach, wprost przeciwnie – krzyknął zrozpaczony artysta, ale ta odpowiedź nie zadowoliła obrażonej damy, która natychmiast wyjechała do Wiednia.
Pewnego razu podczas próby sztuki „Kościuszko pod Racławicami” siedział na widowni projektant dekoracji Wojciech Kossak. Grająca w tej sztuce aktorka, widząc eleganckiego i przystojnego pana, zapytała kim jest. Jedna z koleżanek zażartowała, że jest to autor „Kościuszki pod Racławicami”. – Wtedy aktorka zawołała do Kossaka:
- Jak ślicznie pan to napisał!
- Ja nie piszę, proszę pani, ja maluje pędzlem – odpowiedział artysta szarmancko się kłaniając.
- Myślałam, że tylko Chińczycy piszą pędzelkami...Pan także...ciekawe...
Kossak otrzymał zamówienie na portret słynnej z urody hrabiny Chłapowskiej. Ponieważ hrabina od dawna wpadła mu w oko, z góry cieszył się na spędzone z nią godziny sam na sam. Niestety, zazdrosny małżonek był obecny na wszystkich seansach i Kossak zdążył hrabinie skraść zaledwie jednego całusa. Ale pewnego dnia udało się hrabinie zmylić czujność hrabiego i przyszła sama do Atelier, co pozwoliło artyście już bez przeszkód opracować wszystkie detale zamówionego portretu...
Dwie młode panienki zapytały raz Kossaka.
- Mistrzu, ile pan ma lat?
- To jest zależne od waszych zamiarów – odpowiedział ostrożnie artysta.

Kossak słynął przede wszystkim jako malarz ułanów i koni. Pewnego razu pewna dama uśmiechając się filuternie powiedziała:
- Mistrzu, pańskie imię Wojciech jest piękne, ale nie sądzi pan, że pasowałoby bardziej R...ogier?
Pewna dama spytała raz Kossaka, robiąc aluzję do jego malarstwa, czy to prawda, ze jako dziecko, zamiast zębów mlecznych miał zęby końskie?
- Prawda, łaskawa pani – odpowiedział słynny batalista – i dzięki temu, mimo, że pracuję jak koń, mam końskie zdrowie.

Spytano raz Kossaka, dlaczego nigdy nie wychodzi z pracowni, kiedy znajdują się tam jego uczniowie i pomocnicy?
- Bo gdy jestem obecny – odpowiedział artysta – to pańskie oko konia tuczy, a jak ich opuszczę, choć na krótko, to wtedy pańskie oko tuczy...koniak...
Piękna pani zjawia się w atelier malarza batalisty Kossaka i prosi, by namalował ją nagą.
- Niestety, proszę pani, ja maluję tylko historię.
Pani chwilę się zastanawia, wreszcie proponuje:
- A może mógłby pan poprosić któregoś ze swoich kolegów, żeby namalował resztę...?

...
Leopold Gottlieb (1883 – 1934) - malarz, rysownik, grafik scen biblijnych i legionowych.
Gottlieb spacerując po Krakowie w stanie lekko podchmielonym zobaczył nagle chłopa prowadzącego krowę i po krótkich pertraktacjach ją nabył. Prowadząc krowę na sznurku dotarł do Rynku z zamiarem wejścia do jednej z kawiarni razem z krową. Kiedy spotkał się ze sprzeciwem kelnerów, zawołał:
- Tyle krów tu u was siedzi, tylko moja nie może wejść!
Po czym zostawił ją do potrzymania napotkanemu dorożkarzowi, który się z krową oddalił. Krowa została u dorożkarza na zawsze. Ten zaś wiedząc, kto jest właścicielem zwierzęcia przysyłał Gottliebowi rachunki za jego żywienie.

Komentarze

Popularne posty