Urojenia 50-latka.

Paul Laurenzi. Malarz. Urodził się 15 lipca 1964 w Antibes na Riwierze Francuskiej. Początkowo udzielał się w świecie reklamy książek dla dzieci, później dołączył do stowarzyszenia malarzy z południa Francji. To pozwoliło mu brać udział w różnych wystawach krajowych i poznać jego prezesa, profesjonalnego artystę. To właśnie on zachęcił go do przedstawienia swoich prac w pewnej galerii z Marsylii, która na jego szczęście wyraziła na to zgodę. 


Jak sam kiedyś wspominał: "Wziąłem kilka moich obrazów i wysłałem do poleconej mi księgarni i galerii o nazwie "Łzy Erosa", specjalizującej się w erotyce. Tydzień później otrzymałem telefon od kierownika bardzo zainteresowanego tymi obrazami, które chciał je dalej wystawiać. Ku mojemu zdziwieniu, zostały one sprzedane już w miesiąc. Podekscytowany tym niespodziewanym sukcesem, postanowił zorganizować mi wystawę indywidualną w ciągu roku, aż dla trzydziestu moich obrazów (...)"







Jego pierwsza "oficjalna" wystawa, miała miejsce w 1987 roku. I od razu odniosła sukces!  Pozwoliła jemu wejść do świata galerii jako malarz zawodowy. A czym się wyróżniał? Miał szczególne podejście do kobiet jako modelek. Czerpał silną inspirację z twórczości takich artystów jak Toulouse-Lautrec, Manet, Klimt i Balthus, szczególnie bawiąc się z przejrzystymi tkaninami, podkreślającymi kobiece "krzywizny" . 
Wymagał od swoich modelek, pewnej delikatności i tajemniczej zmysłowości. Jak kiedyś stwierdził, jest również zainspirowany mitologią grecko-rzymską, a dokładniej towarzyszącą jej pożądliwością boginii, otoczonych szkodliwymi faunami, co znalazło wyraz w późniejszym zgłębianiu fantastycznego świata bohaterów z filmu "Piękna i Bestia" Jeana Cocteau, widząc w nim konfrontację piękna (w postaci kobiecej zmysłowości) i męskości (w postaci zwierzęcia, typu męskiego i jednak atrakcyjnego). Stąd dalej przeszedł łatwo w świat współczesnego erotyzmu, zarezerwowanego już raczej dla dorosłych odbiorców i wciąż w nim jak widać tkwi aż do dziś. Można z dużym prawdopodobieństwem założyć, że czerpie również swoje motywy malarskie z kina XXX.







Aktualnie, prace Paula Laurenzi są  szeroko rozpowszechniane zwłaszcza za pośrednictwem różnych stron internetowych i blogów, kwitną wręcz w Sieci. Czego niechcący i ja jestem najlepszym przykładem. 
Natomiast jeszcze jedno stwierdzenie muszę od siebie dodać. Te wirtualne i mimowolne uznanie dla artysty, spowodowało chyba, że już się w tym on trochę pogubił. 
A zwłaszcza w coraz intensywniejszym sprowadzeniu roli kobiety do klasycznych fantazji erotycznych. Myślę, że nie powinien tak uprzedmiotawiać kobiet. Nie zasługują one na to, pomimo, że przebywanie wśród nich, to dla prawdziwych mężczyzn, na pewno zawsze przyjemność.
Dlatego, m.in. ograniczyłem się jedynie do soft erotyki. Bo według mnie, kobiety od zawsze były ozdobą malarstwa. I tak ma dalej pozostać. Po co to zmieniać? A to, co mają najcenniejszego i najpiękniejszego, niech pokazują jedynie "swoim artystom", ale już poza płótnem i paletą...




Komentarze

Popularne posty