Belle Epoque 1911r. Piątek w Salonie Artystów Francuskich i tajemnicza śmierć gwiazdy.

  

Całkiem niedawno natknąłem się na ciekawą informację, że we wrześniu 2016r. w ramach cyklu wystaw „Renoir, Monet, Morisot... sceny z życia impresjonistów”, Muzeum Sztuk Pięknych w Rouen wystawiło niezwykłą kolekcję obrazów ze swoich zbiorów. Wśród nich zaprezentowano unikalne świadectwo paryskiego Salonu Artystów z czasów Belle Epoque, płótno o rzadko spotykanych, tak dużych rozmiarach (362cm x 617cm), zatytułowane „Piątek w Salonie Artystów Francuskich”. Jest to dzieło francuskiego malarza Julesa-Alexandre Grün’a (1868-1938), bardziej znanego z karykatur i plakatów. Artysta wykonał obraz na osobiste zamówienie podsekretarza stanu do sztuk pięknych, Étienne Beaumetz’a, dla upamiętnienia okrągłej rocznicy 30-lecia Salonu Artystów Francuskich w 1911r.
Kiedy poczytałem trochę więcej o szczegółach dotyczących tego niezwykłego obrazu odkryłem przy okazji tajemniczą historię pięknej kobiety, którą artysta uwiecznił na swoim obrazie. Ale o niej za chwilę.

 Un Vendredi au salon des Artistes Français - „Piątek w Salonie Artystów Francuskich - 1911r.”

Grün zaczął pracować nad obrazem od 1909r. Wykonał w tym celu niesamowitą serię portretów różnych osobistości ze swoich czasów, które przedstawił w ogrodzie Salonu, podczas trwającej wystawy rzeźby. Dlatego tworząc plan obrazu oparł się na zdjęciach wykonanych podczas wystawy rzeźby w ogrodzie Grand Palais, opublikowanych w prasie, w dniu otwarcia Salonu w 1905r. Zdjęcia zapewniły mu ogólną kompozycję dla jego obrazu. Potem dodał jeszcze kilka dodatkowych elementów, umieszczając na obrazie trzy prace z Salonu w 1909r. (Jean-Lucien Tisné, "Wszystko w rozkwicie"; François-Raoul, "Modrzew" i "Pomnik Corot'a") z dwiema rzeźbami z Salonu w 1910r. (Paula Landowskiego, "Pomnik artystów, których nazwa została utracona"; Auguste Maillarda, "Popiersie aktorki"). Bardzo pomysłowo.

A teraz słów kilka o osobach na obrazie. W atmosferze otwarcia wystawy, goście gromadzą się wokół rzeźb tworząc małe grupy. Wśród mężczyzn w ciemnych garniturach świecą jasne toalety kobiet, z których część siedzi, przyciągając uwagę. W tle, goście, dużo gości, a ich sylwetki maleją na stopniach żelaznych schodów, po prostu tłum ludzi. Pomimo, ze na zbliżeniu niektórych detali obrazu widać szerokie pociągnięcia pędzla, oblicze jego modeli ukazane jest z dużą precyzją. Każdy z nich zastygł w swojej postawie, z innym wyrazem twarzy a i tak widać w nich dużo życia.

Wśród nich występuje aż 104 osobistości z czasu Belle Epoque, które zostały zidentyfikowane jako artyści, dziennikarze, politycy, wyżsi urzędnicy, aktorki... wszystkie, które miały być zawarte w tym hołdzie dla Salonu. W tym m.in. malarze Henri Harpignies, Fernand Cormon, Léon Bonnat lub Charles Leander; kobieta artystka malarka: Clementine-Hélène Dufau; architekt Victor Laloux; piosenkarka Yvette Gonzalez ; kompozytor Gabriel Fauré lub aktorki Geneviève Lantelme i Renée Maupin. Jules Grün zaprezentował się w samym centrum obrazu, jako łysy i brodaty gentleman stojący przed rzeźbą „hołd dla Corot'a”, tuż za swoją żoną, Juliette Toutain-Grün (pianistką i sławną kompozytorką), ubraną w strój w kolorze fioletowym z niebieskawymi odbiciami. Piosenkarka Yvette Gonzalez widziana z profilu, siedzi, opierając się na parasolce. Na pierwszym planie po lewej stronie, stoi Angelo Mariani, wynalazca napoju w rodzaju tonika "Vin Mariani", będącego prawdopodobnie inspiracją dla twórców Coca-Coli, który pewnie przekonuje albo uspokaja znanego malarza historycznego, Diogenesa Maillarta, widzianego na obrazie od tyłu.
Wykaz niektórych innych gości, trochę mniej znanych, poniżej zdjęcia z oznaczeniami.


1 Ferdinand Humbert (1842-1934)
2 Julien Gustave Gagliardini (1846-1927)
3 Denis Etcheverry (1867-1952)
4 Louis-Henri Foreau (1866-1938)
5 Ferdinand Roybet (1840-1920)
6 François Flameng (1856-1923)
7 Fernand Pelez (1843-1913)
8 Diogène Maillart (1840-1914)
9 Clémentine-Hélène Dufau (1869-1937)
10 Paul-Albert Laurens (1870-1934)
11 Louise Abbéma (1853-1927)
12 Jean-Paul Laurens (1838-1921)
13 Henri Martin (1860-1943)
14 Luc-Olivier Merson (1846-1920)
15 Fernand Cormon (1845-1924)
16 Léon Bonnat (1833-1922)
17 Virginie Demont-Breton (1859-1935)
18 Adrien Demont (1851-1928)
19 Georges Rochegrosse (1859-1938)
20 Marcel Baschet (1862-1941)
21 Gabriel Ferrier (1847-1914)
22 Henri Harpignies (1819-1916)
23 Antoine Guillemet (1841-1918)
24 Charles Léandre (1862-1934)
25 Edouard Detaille (1848-1912)
26 Paul Chabas (1869-1937)
27 Jules Chéret (1836-1932)
28 Paul Gervais (1859-1936)
29 Jules Adler (1865-1952)
30 Tony Robert-Fleury (1837-1911)
31 Aimé Morot (1850-1913

No i główny powód mojej historii. Przynajmniej tak mi się wydaje. W pobliżu centrum, w białej sukni, obok kobiety w fioletowej sukience, siedząca na ławeczce to Geneviève Lanthelme (1883-1911), niezwykle sławna w tamtym czasie aktorka francuska, która zmarła tragicznie w tym samym, 1911 roku, w bardzo podejrzanych okolicznościach. 

Geneviève "Ginette" Lantelme Matylda Hortense Claire Fossey (ur. 20 maja 1883r.) – francuska aktorka teatralna, ikona mody i kurtyzana. Uważana przez jej współczesnych za jedną z najpiękniejszych kobiet w Belle Epoque. Po trudnym dzieciństwie ze względu na rozwód rodziców, Matylda starała się zostać aktorką. Dla kariery artystycznej przyjęła nazwisko panieńskie matki, Lantelme oraz jej imię Geneviève. Studiowała aktorstwo w konserwatorium paryskim. Od 1906 do 1908 Lantelme była członkiem Théâtre Réjane. W 1908 miała swoją pierwszą wiodącą rolę w sztuce o nazwie Le Roi. Ze względu na jej niezwykłą urodę oraz jej wspaniałe suknie i kapelusze, stworzone przez francuskich projektantów mody, Lantelme była często fotografowana i opisywana w różnych czasopismach i na pocztówkach.
"Ginette" Lantelme wiedziała, jak wykorzystywać swoją urodę a także jak zadbać o korzystne relacje z wpływowymi i zamożnymi mężczyznami. Od 1906 była kochanką Alfreda Edwards’a, paryskiego potentata medialnego, za którego wyszła za mąż w lipcu 1909. Edwards był multimilionerem, dziennikarzem i magnatem francuskiej prasy. W nocy z 24/25 lipca 1911r., zmarła w tajemniczych okolicznościach. Wypadła za burtę, z pokładu jachtu męża. Jej ciało zostało odnalezione w rzece Ren kilka dni później. Były liczne spekulacje, że została zamordowana przez męża.
Genevieve Lantelme. Photo by Reutlinger (circa 1909r.)

Oficjalne śledztwo wykazało, że aktorka utonęła w wyniku tragicznego wypadku. Jednak wielu ludzi dalej spekulowało, że Edwards zabił swoją żonę. Jesienią 1911r., dwie francuskie gazety, "La Depéche parlementaire" i "La Griffe", opublikowały oskarżenie, że Edwards zamordował Lantelme; Edwards pozwał obie gazety o zniesławienie i wygrał procesy. Ale co ciekawe, gazety uniknęły poważniejszych kar. Interesujący był również fakt, ze lekarz, który został wezwany przez Edwards’a na miejsce tragedii zeznał, że pozwolił ciału aktorki pozostać w wodzie na końcu liny całą noc, aż do następnego wieczoru, i dopiero dwadzieścia cztery godziny później, jej ciało zostało wyłowione. - The New York Times (Czy jest tu tajemnica? Czy ktoś wie więcej?).

Lantelme zgrała w ponad 30 sztukach teatralnych. Uważana była za królową teatru i mody, kobietą z tragicznym przeznaczeniem - jak piękny cień cudownej epoki. Zaraz po jej śmierci, pierwsze strony popularnych gazet francuskich Le Petit Paris i Le Petit Journal wydane 26 lipca 1911 obwieszczały: To był zwykły rejs po Holandii i niemieckich rzekach. W nocy z 24/25 lipca 1911 Lantelme zniknęła, a kilka dni później jej ciało zostało odkryte w wodach Renu.

Geneviève "Ginette" Lantelme była piątą żoną Alfreda Edwards’a. Była także o połowę młodsza od 56-letniego bogacza. Co ciekawe, zastąpiła kolejną czwartą żonę, Misię Godebską-Edwards.
Wg. Wikipedii:
Misia Sert, Misia Godebska, Misia Natanson, Maria Zofia Olga Zenajda Godebska, (ur. 30 marca 1872 w Sankt Petersburgu, zm. 15 października 1950 w Paryżu) – polsko francuska protektorka artystów. Córka rzeźbiarza Cypriana Godebskiego i Zofii, córki belgijskiego wiolonczelisty Adrien-François Servais. W roku 1905 wyszła po raz drugi za mąż za milionera Alfreda Edwardsa, wydawcę dziennika „Le Matin”, w roku 1908 została kochanką, a w roku 1920 żoną malarza hiszpańskiego José Maria Sert y Badia.

W listopadzie 1912r. wszystkie kosztowności należące do "Ginette" Lantelme zostały sprzedane podczas trzydniowej aukcji w Drouot. Matka aktorki Madame Fossey i jej rodzina pozyskały w ten sposób 578.000 franków. Klejnoty królowej teatru i mody przyciągały tłumy na wystawie przed aukcją i zostały sprzedane po wysokich cenach.
Na swoim obrazie Grün przedstawił "Ginette" Lantelme również bardzo efektownie. Ozdobił ją w przepiękny naszyjnik z szafirów albo może jadeitu. Na prawym nadgarstku błyszczy złota bransoletka. 


Według niektórych plotek nie wszystkie klejnoty zostały sprzedane, ponieważ nowa miłość Edwards'a, włoska aktorka Gabrielle Colonna Romano, rzekomo miała przejąć część z nich. Dlatego została przezwana przez prasę „gruge-La-Morte” (złodziejką umarłych). 
Edwards zmarł w marcu 1914r. na grypę z powikłaniami i został pochowany w tej samej krypcie co Lantelme. Jednakże w 1919r. szczątki aktorki zostały przeniesione do grobu rodzinnego Fossey’ów w innej części cmentarza Père Lachaise.

Na zakończenie jeszcze dwa zdania. "Piątek w Salonie Artystów Francuskich w 1911r.", był ogromnym sukcesem Grun’a, który nie dość, ze przyniósł mu zaszczyt w postaci tytułu kawalera Legii Honorowej i przyciągnął wiele zleceń, zapewnił mu również finansowe zabezpieczenie.
Ale prawdą jest też, że Grün nie jest postrzegany przez potomnych jako wielki mistrz, a jego sztuka wydaje się nieco staromodna w czasie, gdy na przykład Picasso produkował wówczas swoje pierwsze kolaże. Ale wydaje mi się, że jego osiągnięcie powinno mieć tez swoją rangę, zwłaszcza w kategorii malarstwa wielkoformatowego. I to nie był przypadek, bo malarz namalował tez szereg innych dużych kompozycji. Jeśli przyjrzymy się opisywanemu dziełu bliżej, powinniśmy docenić wszystkie solidne malarskie elementy jego warsztatu, które sprawiły, że artysta tak dobrze opanował naturę światła zwłaszcza w takiej ogromnej przestrzeni.
Uważam, że jego dzieło może wzbudzać naprawdę niekłamany podziw.
Przynajmniej mnie ono zachwyca.

Źródła:
http://verbinina.files.wordpress.com/
https://angelomariani.wordpress.com/2016/06/30/jules-alexandre-grun-et-sa-monumentale-rencontre-avec-angelo-mariani-i/ 
http://www.culture.gouv.fr/documentation/joconde/fr/decouvrir/zoom/zoom-un-vendredi-au-saf.htm 
http://lespetitsmaitres.com/2016/08/un-vendredi-au-salon-des-artistes-francais/

Komentarze

  1. Witam. Czy nadal Pan prowadzi swojego Bloga, ponieważ nie widziałam nowych wpisów. Pozdrawiam. Basia Rajchert

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak widać w zestawieniu Archiwum bloga, dodaję czasami ze dwa, trzy wpisy rocznie, ale już tylko aby utrzymać go pod parą, przez szacunek dla moich przyjaciół z UTW. Tych żyjących jak i tych co już odeszli. W ten sposób, moi byli i wspaniali - koleżanka i koledzy, Wiola Nieroda, Józef Wollek czy niezapomniany Czesław Szyszka ciągle do nas mogą przemawiać swoimi pracami. To m.in. dla nich i o nich jest ten blog. I dopóki mogę, będę się blogiem opiekował. Może też i ja coś jeszcze napiszę. Dziękuję za wpis. Również pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty