Arcymistrz aktu. Malarz-Filozof a może gorszyciel Anders Zorn.

Uważam, że mistrz nie powinien czuć się zakłopotany lub dotknięty takim określeniem. Anders Zorn (1860-1920) był wielkim malarzem ale także dla wielu jemu współczesnych - również gorszycielem. 

Autoportret

Co ciekawe, synonimem tego określenia mogą być jeszcze następujące wyrażenia: babiarz, bałamut, bałamutnik, bezwstydnik, cap, casanova, demoralizator, deprawator, donżuan, erotoman, flirciarz, grzesznik, kobieciarz, kogut, lew salonowy, libertyn, lubieżnik, macho, playboy, podrywacz, pożeracz damskich serc, pożeracz niewieścich serc, rozpustnik, samiec, satyr, szkodnik, świnia, świntuch, uwodziciel, wieprz, wszetecznik, zbereźnik. No i co? Czy to rzeczywiście pasuje do niego? Myślę, że chyba na pewno nie! Przynajmniej ja nic o tym nie wiem. 
Za to uważam, że był On najprawdziwszym sensualistą, co zwłaszcza widać jak się studiuje jego portrety nagich dam. Jakież one tam są zmysłowe i złożone zarazem. To nie są zwyczajne akty, jakich w malarstwie można spotkać wiele na każdym kroku. Przecież motyw nagiej kobiety towarzyszy nam już od starożytności. 
Natomiast u Zorna kobiety są prawdziwe, zmysłowe i bardziej wzruszające aniżeli podniecające. Podoba mi się ich kolor skóry. Jest taki prawdziwy. Zaczerwieniony, wręcz taki rzeczywisty. Bohaterkami aktów Zorna były przecież mieszkanki szwedzkich wsi. To były naprawdę piękne kobiety. On naprawdę czuł to co chciał malować. Jako starszy mężczyzna, szukał piękna w soczystej, zdrowej i świeżej urodzie mieszkanek z okolic Dalarny. Malował je w różnych pozach i sceneriach. Podczas kąpieli w saunie, nad strumieniem, w jeziorze, w balii z wodą, na sofie, łóżku, podczas spaceru po łące czy górskim plenerze. Pozował je jako zamyślone, zapatrzone, wyzywające, oczekujące, spragnione... To nie były "namiastki" jakichś kobiet czyli na przykład lolitki. Przecież dzisiaj pokazanie się z "boberkiem" to wstyd! Dzisiaj łamy czasopism czy ekranów zajmują prawie tylko wydepilowane. A u mistrza to były przede wszystkim dorosłe, dojrzałe dziewczęta, z pięknymi biustami, cudownie wysklepionym, wycieniowanym łonem i rozłożystymi biodrami. To był ówczesny kanon najwyższej urody czy spełnienia męskich pragnień i oczekiwań. A to najlepiej mógł wiedzieć nie kto inny tylko najwyższy koneser i znawca tych dóbr. I dlatego tak uwielbiamy jego malarstwo, a zwłaszcza te akty.

Ale Zorn był również w dużym stopniu realistą. Osadzenie tych naturystycznych obrazów we wspaniałej scenerii wodnych plenerów, lub we wnętrzach chłopskich chat powoduje, że możemy również podziwiać u niego wielki kunszt odwzorowania otaczającej rzeczywistości. A to nie jest proste rzemiosło dla niejednego malarza. Fakt, że tych aktów sobie nie pożałował. Wykonał ich wiele, wiele dziesiątków i co jeden to piękniejszy od drugiego. Wystawiają one jemu naprawdę wysoki rachunek za ukazaną cudowną zmysłowość ale i chyba trochę pewną nutę erotomanii. Bo w takim wieku...tyle dziewczyn. Hmm. Tylko pozazdrościć powodzenia. Ale może się czepiam. To chyba tak z zazdrości...

Autoportret (1915)

Zorn, najwięcej aktów namalował w jesieni swojego życia, kiedy już osiadł schorowany na koniec w Dalarnie. Zresztą, jego ostatnie autoportrety rzeczywiście ukazują go już jako starego i zmęczonego człowieka. Więc malował je (akty) jako bardzo dojrzały mężczyzna. I doskonale wiedział co jest najpiękniejsze u kobiety. To ta  ich kobiecość, czyli to co dzisiaj nazywamy sex appeal'em.
Czyż to nie angielski filozof John Locke kiedyś twierdził, iż "nie ma niczego w umyśle, co nie istniałoby w zmysłach". I taki sam był w swoich dokonaniach Anders Zorn.
On czuł co czują kobiety.

I na koniec jeszcze coś dla bystrzaków!
Znalazłem ten akt na jakimś szwedzkim blogu. Efekt wycieczki pewnej pani do małego miasteczka na południu Szwecji, o nazwie Skara, czy jakoś tak podobnie. Jak podała autorka we wpisie, natknęła się na pewien drogi obraz na wystawie w lokalnej galerii. Opisała go, że był on nierealnie drogi, czemu raczej się nie dziwię. Ale za to dziwię się, że nie spotkałem jeszcze tego obrazu w czeluściach internetu w postaci opisanej, odpowiednio z reprodukowanej itp. 
Czy ktoś zna ten obraz dokładniej? Czy ktoś mógłby nadesłać mi link do jego lepszej wersji? Poniżej pokażę jedyny egzemplarz zdjęcia tego płótna jaki występuje w Internecie.


I co o nim można sądzić. Rzeczywiście odważny i nawet z daleka widać, że to Zorn!

Komentarze

  1. Nie wiem gdzie ta Pani się natknęła na obraz, ale ja po krótkim serfowaniu wiem tyle, że obraz pochodzi z jednej z największych prywatnych kolekcji w Szwecji pana Lars-Göran Blank właściciela firmy Jula (sklepy w Polsce), który zbudował także hotel - Jula Hotell w mieście Skara, gdzie od 2012 po odnowieniu prezentuje obrazy ze swojej kolekcji. Tytułu nie ustaliłem ale myśle, że dociekliwym na maila ktoś odpowie. Pozdrawiam Estees.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za te informacje, lecz dalej nie mogę odnaleźć przyzwoitej reprodukcji tego obrazu. Przeszukałem już zasoby Flickra i Pinterest i tam on nie występuje. Więc ponawiam apel o jego odnalezienie. Bo do pana Blanka jakoś mi nie po drodze...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty