Och secesjo, secesjo. Jakaś ty piękna...

Jaki mam podły nastrój. Czuję się jak, nie przymierzając, bohater tego obrazu Ferdinanda Hodlera, szwajcarskiego malarza, tworzącego w stylu secesji.


Definitywny koniec wakacji. Najmłodsze dziecię wyjeżdża na uczelnię. Będzie mi smutno bez jej uwag i żartów. Tylko kot mi po niej na razie zostanie... Co robić?

No i tak oto zacząłem oglądać inne płótna Hodlera. I odkryłem prawdziwego mistrza symbolizmu, secesji i ekspresjonizmu. Bo to naprawdę wybitny malarz. Żył w latach 1853-1918. 
Był członkiem Secesji Berlińskiej (od 1900) oraz Secesji Monachijskiej (od 1903). Nie będę przytaczał w tym miejscu jego biografii, bo każdy zainteresowany może ją sobie wyklikać w sieci. Ale chciałbym zwrócić jednak uwagę na kilka jego prac. Są niezwykłe. 











Szczególnie ten ostatni robi wrażenie. Przedstawia bowiem jego ostatnią miłość, Valentine Godé-Darel. Obraz ten pochodzi z 1914 roku. Namalował go krótko przed jej śmiercią w styczniu 1915 roku. Biedna zachorowała na raka, a malarz spędził wiele godzin opiekując się i czuwając przy chorej. To doświadczenie zaowocowało niezwykłym cyklem obrazów, dokumentujących powolną degradację jej ciała. A ten jest właśnie jednym z nich. Niezwykły hołd dla tej kobiety. 
I jeszcze ciekawostka. W 1890 roku namalował jedno ze swoich największych arcydzieł - "Noc". Obraz ten został wybrany na wystawę w Muzeum Miejskim w Genewie w 1891 roku i ponownie w 1896. Jednak w obu przypadkach został wykluczony na polecenie burmistrza, tak go zgorszył. 


A mówią, że sztuka łamie wszelkie uprzedzenia. Bo gdyby to miało miejsce w Polsce, to mnie by nie dziwiło, ale tam, na Zachodzie?

Komentarze

  1. Piękne obrazy. Mnie najbardziej podoba się portret surowego brodacza o niebieskim magnetyzującym spojrzeniu (chyba autoportret). Fajnie się odmalował.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pierwsze skojarzenie na widok obrazu z damą tyłem to zaciekawiony kruk.Zachodzę w głowę dlaczego tak właśnie ten obraz odebrałam.Ale malarstwo piękne.Pozdrawiam i ściskam Elunię.Stasia

    OdpowiedzUsuń
  3. Już wróciłem z CKM Kraków. Kiepskie wrażenia. Córeczka pozostawiona na pastwę uczelni. Droga powrotna do du...y. Ale te Krakusy wyszykowali drogę wyjazdową na Warsiawę:) Chyba w PRL-u była lepsza.
    Dzięki za zainteresowanie.
    Tak, ten gość na obrazku to autoportretowa wersja Hodlera, natomiast dama z krukiem to jego pierwsza modelka i ... druga żona Berthe Jacques. A, że ta przyprawiała jemu rogi, więc znalazł sobie pocieszenie w ramionach swojej ostatniej muzy, Valentine, tej z pięknego portretu na łożu śmierci.
    Ci malarze...
    Ciekawe wiedli życie, co nie?

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty