The Triumph of Christianity

Co prawda obraz jest z 1871 roku, a namalował go brytyjski malarz Augustus Edwin Mulready (1844-1904), ale tak jakoś pasuje mi do bieżących i ... nadchodzących, nowych czasów. "Triumf chrześcijaństwa", tak się ten obraz nazywa. O co malarzowi wtedy chodziło? Bo ja mam jak najgorsze skojarzenia...


Obraz pochodzi z epoki opisywanej w słynnych powieściach Charlesa Dickensa i nie były to raczej łatwe czasy, przynajmniej dla biedoty. Więc co ma do tego chrześcijaństwo, jak ujmuje to tytuł obrazu? 
W pierwszej chwili trudno to pojąć, ale jak tak bardziej się nad tym zastanowić, to coś w tym, może jednak jest. 
Przecież gołym okiem widać, że ten namalowany triumf chrześcijaństwa jest jednocześnie upadkiem człowieczeństwa. A symbolami tego upadku są dzieci! Jakie to jest okropne. To nieludzkie.
W życiu, od zawsze, najbardziej liczyły się tylko pieniądz i władza. Reszta była nie ważna i miała tylko tym elementom służyć. A ta doskonała Anglia nie była jakimś wyjątkiem.
Na przykład w Polsce, a dokładniej to Królestwie Polskim, dopiero w 1864 roku Car Aleksander II zniósł pańszczyznę, a pomimo tego dwór (polskie pany) wraz z pazernym jak zawsze klerem jakoś nie rozpowszechniał tego Ukazu wśród poddanych i trwała ona (pańszczyzna) w wielu miejscach jeszcze przez ponad dwadzieścia lat. Co ciekawe, na terenach polskich Orawy i Spiszu, pewna odmiana pańszczyzny, tzw. żelarka trwała jeszcze do lat 30-tych XX wieku! To też takie chrześcijańskie... 
Ciekawe, czy współczesna nam przecież Komisja Majątkowa KK, to też wymysł chrześcijański? Eee tam, pewnie masoński. Chociaż masoński to także chrześcijański...

A sam "Triumf...", szkoda gadać. Ściska za gardło...

Moim zdaniem, jest to bardzo ciekawy przypadek malarstwa, w którym szczególną cechą jest włączenie plakatów ulicznych w tle, gdzie tekst tworzy dodatkowy kontekst społeczny i polityczny dla przedstawionej sceny i opowiada o problemach społecznych z prezentowanej epoki. Poniżej kolejne przykłady z tego gatunku malarstwa.


Po więcej obrazów Augustusa Mulready'ego zapraszam do Internetu. Jak dla mnie, jest to malarstwo raczej przeciętne. Natomiast wymowa zaprezentowanych powyżej płócien jest bardzo przejmująca. Okrutne jest to. że już w tamtych, historycznych czasach, ten sojusz tronu (czytaj kasy) z kościołem przynosił tak okropne efekty.
Niestety obawiam się, że niedługo i u nas może być podobnie...
Bo jak już wszystkie dotacje i fundusze unijne wydamy, jak wszystkich sąsiadów wokół po obrażamy, jak od wszystkich się odgrodzimy, jak wyjdziemy z tej wstrętnej Unii, jak wreszcie wymienimy orła w godle na nowego, bardziej chrześcijańskiego, no bo jak inaczej dobrać się do wszystkich paszportów i zamknąć wszystkich na stałe w domu, żeby nie pouciekali za granicę, itd., itp., ... to znowu będziemy się mogli sami porządzić, tak po naszemu i po chrześcijańsku. Przecież nie będzie Niemiec pluł nam ... w kaszę, polską, jaglaną i mówił co mamy robić. My sami najlepiej potrafimy doskonale wszystko spieprzyć i nie potrzebujemy do tego żadnej obcej pomocy.

Komentarze

  1. Angole mają na sumieniu pedagogiczny wynalazek pt "chłopiec do bicia" i work camp-y, na których wzorował się Hitler. Anglikanizm to wynaturzenie chrześcijaństwa, o czym mieli okazję przekonać się katolicy z Irlandii.
    Jeśli idzie o Polskę to o dobrodziejstwach zniesienia pańszczyzny można poczytać na kartach "Ziemi obiecanej" Reymonta. Potrzebne były ręce do roboty, to trzeba było jakoś ze wsi ludzi wygonić.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty