Refleksje po wernisażu Wiolety.

W ubiegłym tygodniu, 5 kwietnia, miała miejsce wystawa prac mojej koleżanki Wiolety Nierody. Co prawda, w realu, to odpłynąłem trochę od grona malarskiego z sekcji plastycznej UTW, lecz duchem dalej się czuję jemu bliski. A Wioleta? Pamiętam jej pierwszy namalowany przez nią obraz. A dzisiaj? Tyle obrazów...

Skąd ona czerpie inspirację. Może bierze trochę od Cezanne'a, a może od Matisse'a. Chociaż czasami dopatruję się w niektórych jej pracach nutę Chagalla. Innym razem, w jej na pozór niedokończonych obrazach trąci ... Munchem. Ale brakuje jej wtedy skończonych konturów. Już o tym jej kiedyś mówiłem... A może od nikogo nie czerpie żadnej inspiracji, tylko Jej to tak samo wychodzi? 





Mam nadzieję, że nie obrazisz się na mnie droga koleżanko, że próbuję porównywać Twoje prace do dzieł TAKICH mistrzów, bo bynajmniej nie mam zamiaru tutaj naigrawać się z pokazanych przez Ciebie na wystawie wernisażowej prac.
To moje bardzo indywidualne i osobiste przemyślenie.
Bardzo wielu ludzi, w ogóle nie traktuje na poważnie prac wymienionych powyżej artystów, a wręcz uważa, że współczesne malarstwo jest fuj, i liczy się tylko malarstwo akademickie, realistyczne. 
I co? Może to Oni mają rację? A może jednak się mylą, tkwiąc w swoim ciasnym, schematycznym poglądzie. No dobrze, a kogo to tak naprawdę obchodzi?
Na całe szczęście sztuka jest dla wszystkich i potrafi zadowolić naprawdę wszystkich. Od malarstwa abstrakcyjnego aż do hiper realistycznego. Akurat te dwa skrajne trendy mnie kompletnie nie zadowalają. Hmmm. Ale znam kilku ludzi co absolutnie nie cenią impresjonizmu! A dla mnie taka postawa to czysta herezja. Ja wręcz uwielbiam impresjonistów! 
Fakt, mam często szczere wątpliwości i mieszane uczucia podczas studiowania prac Kandinskiego, Chagalla, Egona Schiele czy Picassa. Nachodzą mnie wtedy myśli, czy Oni w ogóle potrafili malować? To takie ...prymitywne malarstwo. I chyba tylko kilku marszandów umówiło się kiedyś, że od tej chwili to ma być PRAWDZIWA SZTUKA. I tym będziemy się teraz zajmowali. Starzy mistrzowie już umarli i nic nowego nie stworzą. A współcześni? Jeszcze żyją, albo dopiero co przestali, no i jak wiele jest jeszcze ich nieznanych obrazów do sprzedaży. Oj będzie na czym zarobić. Czasami tak to sobie tłumaczę. Bo ze względów estetycznych ich obrazy mnie nie przekonują. Ale co ja tam wiem? Pewnie się mylę...
Dziwią mnie też nieprawdopodobnie wysokie ceny aukcyjne ich obrazów. Nie mogę też zrozumieć co ludzie w nich widzą. Czuję się wtedy wręcz niedojrzałym prostakiem, który nie potrafi pójść z trendami i gustami współczesnych krytyków sztuki. Mam też kompleksy kiedy ujawniam innym, że kocham malarstwo Zorna, Sargenta czy nawet Tycjana. Bo wydaje mi się, że wychodzę wówczas na niewyrobionego miłośnika sztuki malarskiej.



No i dobrze!
Tak ma być.
Mam to gdzieś.
Bo sztuka jest dla wszystkich, nawet tych niewyrobionych widzów idiotów czyli prostaków takich jak JA.
I mam niesamowitą frajdę, jak rozpoznaję niektórych autorów obrazów, nawet tych "trendy" pokazywanych na aukcji w Sotheby czy na łamach specjalistycznych internetowych portali malarskich.
A jeszcze fajniej się czuję kiedy dostrzegam ich klimaty u prac malarzy amatorów. Takich jak Ty właśnie.
Bo być może nawet ty tego nie dostrzegłaś, lecz to dla mnie mało istotne. Bo ja tak. I to mi w zupełności wystarczy, żeby móc podziwiać jako zwykły widz Twoje obrazy. Tylko szkoda, że nie mogłem tego zrobić na żywo i osobiście Ci pogratulować.
Co prawda publikuję miniatury Twoich obrazów bez Twojej zgody, ale co mi tam... Najwyżej mnie ukarzesz...


Komentarze

  1. Boguś zaskoczyłeś mnie, że znalazłeś czas na obejrzenie i napisanie komentarza do moich prac. Mam nadzieję, że od czasu jak wyjechałeś trochę lepiej maluję. Od tego roku mamy wspaniałą Agnieszkę, dzięki której poznajemy podstawy rysunku i malarstwa, więc następne prace może będą lepsze. Dla mnie i tak najważniejsze, że mogę malować. A już myślałam, że zapomniałeś o nas. O dawna nic nie pisałeś na swoim blogu, to myślałam, że malujesz, albo relaksujesz się. Pozdrawiam żonę i ciebie. Do zobaczenia w Stargardzie. Wiola

    OdpowiedzUsuń
  2. A nieprawda! Bo maluję. Nawet całkiem dużo. Ostatnio specjalizuję się w malarstwie wielkoformatowym, ściennym, metodą alla prima farbami Dulux i Decoral. Na ten przykład pomalowałem niedawno całą kuchnię i wiatrołap. A czeka mnie jeszcze malowanie holu i klatki schodowej. Ale czekam na "wenę". Myślę, że w ilości zużytej farby to jeszcze długo będziecie mnie "ścigać". A tak na poważnie, to pochłonęła mnie książka. Dużo sobie czytam, zwiedzam okolice, zabawiam się w kucharza itp. Na samo malowanie obrazków to na razie nie mam woli i determinacji. Może z czasem przyjdzie. A co do bloga? To prowadzę jeszcze kilka innych..., które to hobby łączę ze studiami historii najnowszej. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie czuję się predysponowany do zaszufladkowania stylu malarskiego, ani profesjonalnej oceny wystawianych prac koleżanki Wiolety, ale jedno mogę powiedzieć , że są czytelne i promieniują pięknem dla każdego widza i to jest najważniejsze.
    Życzę dalszych sukcesów. Z pozdrowieniami Czesław.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty