Wieniawa. Pamiętajmy o nim.

1 lipca 1942 roku zakończył życie jeden z najszlachetniejszych Polaków okresu międzywojennego - lekarz, poeta, malarz, a przede wszystkim pierwszy kawalerzysta Rzeczypospolitej: generał dywizji, doktor nauk medycznych Bolesław Wieniawa-Długoszowski. Dzisiaj mija 70 lat od tego tragicznego dnia.

Bolesław Wieniawa - Długoszowski 
UŁAŃSKA JESIEŃ 

Przeżyłem moją wiosnę szumnie i bogato 
Dla własnej przyjemności, a durniom na złość, 
W skwarze pocałunków ubiegło mi lato 
I szczerze powiedziawszy - mam wszystkiego dość... 

Ustrojona w purpurę, bogata od złota 
Nie uwiedzie mnie jesień czarem zwiędłych kras, 
Jak pod szminką i pudrem starsza już kokota, 
Na którą młodym chłopcem nabrałem się raz. 



A przeto jestem gotów, kiedy chłodną nocą 
Zapuka do mych okien zwiędły klonu liść, 
Nie zapytam o nic, dlaczego i po co, 
Lecz zrozumiem, że mówi: ,,no, czas bracie iść". 

Nie żałuję niczego, odejdę spokojnie, 
Bom z drogi mych przeznaczeń nie schodząc na cal 
Żył z wojną jak z kochanką, z kochankami - w wojnie 
A przeto i miłości nie będzie mi żal... 

Bo miłość jest jak karczma w niedostępnym borze, 
Do której dawno nie zachodził nikt, 
Gdzie wędrowiec wygodne znajdzie czasem łoże, 
Ale - własny ze sobą musi przynieść wikt. 

A śmierci się nie boję - bo mi śmierć nie dziwna 
Nie siałem na nią Bogu nigdy nudnych skarg 
Więc kiedy z śmieszną kosą stanie przy mnie sztywna 
W dwu słowach zakończymy nasz ostatni targ. 

W takt skocznej kul muzyki, jak w tańcu pod rękę 
Włóczyłem się ze śmiercią całkiem, za pan brat" 
Zdrową głowę wsadzałem jej czasem w paszczękę, 
Jak pogromca tygrysom, którym wolę skradł. 

A potem mnie wysoko złożą na lawecie 
Za trumną stanie biedny sierota mój koń 
I wy mnie szwoleżerzy do grobu zniesiecie 
A piechota w paradzie sprezentuje broń. 

Do karnego raportu przed niebieskie sądy 
Duch mój galopem z lewej, duchem będzie rwał, 
Jak w steelu przez eteru przeźroczyste prądy 
Biorąc w tempie przeszkody z planetarnych ciał. 

Ja wiem, że mi tam w niebie z karku łba nie zedrą, 
Trochę się na mój widok skrzywi Święty Duch, 
Lecz się tam za mną wstawią Olbromski i Cedro, 
Bom był jak prawy ułan: lampart, ale zuch. 

Może mnie wreszcie wsadzą w czyścu na odwachu 
By aresztem... o wodzie spłacić grzechów kwit, 
Ale myślę, że wszystko skończy się na strachu 
A stchórzyć raz - przed Bogiem - to przecie nie wstyd. 

Lecz gdyby mi kazały wyroki ponure 
Na ziemi się meldować, by drugi raz żyć 
Chciałbym starą wraz z mundurem wdziać na siebie skórę, 
Po dawnemu... wojować... kochać się... i pić.



Szkoda, że już nie ma takich ludzi... Dlatego pamiętajmy o nim.

Komentarze

Popularne posty