Inspiracje - Anders Zorn
W tym roku mija 150 rocznica urodzin szwedzkiego geniusza malarskiego Andersa Zorna. Więc byłoby nieprzyzwoitością, nie wspomnieć tego wielkiego malarza, którego twórczość jest natchnieniem oraz inspiracją dla wielu współczesnych nam artystów, o których wspominałem już na naszym blogu.
Anders Zorn (1860-1920) jest najbardziej znanym szwedzkim malarzem. Światową sławę zdobył jako portrecista ale znany jest także z cudownych aktów zwłaszcza malowanych na otwartej przestrzeni. Bohaterami jego obrazów byli ludzie sławni ale też i zwykli ludzie z Dalarny, tj. tej części Szwecji, gdzie się urodził. Natomiast ciekawostką jest fakt, że jako swoich modeli miał aż trzech różnych amerykańskich prezydentów, w tym m.in. Grovera Clevelanda, jedynego prezydenta, któremu udało się, po przerwie, wrócić do Białego Domu. Ale o tym interesującym człowieku będzie później w oddzielnym wpisie.
Anders Zorn urodził się w Mora, 18 lutego 1860. Jego ojciec był niemieckim producentem piwa o nazwie "Leonard Zorn" w browarze w Uppsali. Zorn dorastał tylko z matką i dziadkami w miejscowości Mora Utmeland. Co prawda Leonard Zorn uznał ojcostwo, ale nigdy nie spotkał się ze swoim synem. Mając 15 lat dostał się do Akademii Sztuki w Sztokholmie. Pierwotnie był uważany za rzeźbiarza, ale wkrótce poświęcił się akwareli i w 1880 roku, swoją akwarelą "W żałobie" (w Muzeum Narodowym w Sztokholmie) już jako student zwrócił na siebie uwagę. Poniżej próbki niektórych jego akwareli. Ta z lewej to słynna "W żałobie".
Po tym fakcie co niektórzy z zamożnych mieszkańców stolicy, którzy również zwrócili uwagę na talent Zorna, zaczęli zlecać mu portrety. Tak właśnie w 1881 roku poznał swoją przyszłą żonę, Emmę Lamb, która pochodziła z zamożnej kupieckiej rodziny żydowskiej, o silnych zainteresowaniach kulturalnych. Po następnych czterech latach spędzonych za granicą, zwłaszcza w Anglii i Hiszpanii, miał pierwszą wystawę za granicą, po której zdobył międzynarodową sławę jako portrecista. Jesienią 1885 roku ożenił się z Emmą Lamb. Pierwsze lata małżeństwa były bardzo stymulujące dla Zorna jako artysty. Jego akwarele teraz osiągnęły swój szczyt. Podczas pobytu w St Ives, w Anglii zimą 1887/88 przekonał się także do obrazów olejnych i to z natychmiastowym sukcesem. Jednym z jego najwcześniejszych obrazów olejnych, rybak w St. Ives (poniżej, pierwszy od lewej), został wystawiony na Salonie w Paryżu w 1888 roku i został zakupiony przez państwo francuskie. Na Światowej Wystawie w Paryżu w 1889 roku, Zorn został odznaczony także francuską Legią Honorową. Reputacja Zorna opierała się przede wszystkim na portrecie. W ciągu siedmiu lat podróży po USA, popularność Szweda osiągnęła niemal niewyobrażalne rozmiary. Bankierzy, przemysłowcy i politycy byli w stanie zapłacić astronomiczne kwoty, aby dostać się do grona jego klientów. Wśród tych znakomitych klientów byli nawet prezydenci USA, Grover Cleveland (poniżej, drugi od lewej), William Taft i Theodore Roosevelt. Namalował także portret samego Króla Szwecji Gustawa V (drugi rząd od lewej).
Pod koniec 1880 roku, Zorn rozpoczął pracę w gatunku, który w coraz większym stopniu staje się jego symbolem - tj. aktów malowanych na otwartej przestrzeni. Interesowały go zwłaszcza efekty ruchu wody i odbicia światła na wodzie, złożone motywy umieszczenia modelu na lub w wodzie gdzie starał się przedstawić syntezę między naturą i ludźmi.
W 1896 Zorn wrócił do Szwecji do swojego nowego domu w Mora. Znalazło to również odzwierciedlenie w jego malarstwie. Wśród jego najbardziej znanych obrazów z tego okresu są m.in. Vall Kulla (poniżej, od lewej), 1908, Dance w Gopsmorstugan, 1913 i Julotta. Kilka lat później namalował swój słynny autoportret w kolorze czerwonym, 1915r., jak pokazano na zdjęciu poniżej (dół, prawa strona).
Zorn działał także jako patron i filantrop. Jednym z efektów jego wsparcia finansowego była szkoła w rodzinnym mieście: "Mora Folk High School". Niestety, w ostatnich latach życia stan zdrowia Zorna stale się pogarszał. Zmarł w Mora 22 sierpnia 1920 i został pochowany na miejscowym cmentarzu.
Komentarze
Prześlij komentarz